Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rze tygodniowo na ich utrzymanie! — zaproponowała Ludka. — I tak teraz z pewnością staruszkowie zjadają przynajmniej za dolara ziemniaków tygodniowo.
Długo jeszcze po dzwonku na zgaszenie świateł rozmawiały szeptem o swych planach, tak, że Zuzia, nie chcąc być spostrzeżoną, musiała na czworakach przekraść się koło otwartych drzwi Mademoiselle, zanim się dostała do swego pokoju na końcu korytarza.
Następnego popołudnia, jak tylko zadzwoniono na rekreację, trzy przyjaciółki otrzymały pozwolenie na wyjście poza mury Zakładu i wyszły szybkim krokiem. Zamiarem ich było doprowadzić do porządku cały interes, zanim mogłyby przedłożyć sprawę walnemu zgromadzeniu całej szkoły.
— Pójdziemy naprzód do Patryka i do Tomasza skłonić ich, aby obiecali po dolarze tygodniowo.
Patryk przyrzekł od siebie dolara z całą gotowością — obiecywał zawsze chętnie i łatwo — wobec czego panienki wesoło poszły dalej do Tomasza młodszego. Zastały dziadunia na tylnych schodach, starannie wycierającego o słomiankę nogi. Była to wątła trzcina, gnąca się