Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

naście przynajmniej stóp w powietrzu, schwycił gałęzie innego drzewa, znikł w ciemności i gdzieś, hen daleko, zeskoczył na ziemię. Człowiek przez jakiś czas trwał w bezruchu, poczem otrząsnąwszy się ze zdumienia ruszył w drogę.

2.

Dave Slotter bardzo zdecydowanym ruchem oparł się oburącz o biurko, przegradzające mu dostęp do prywatnego gabinetu p. Jamesa Ward, starszego współwłaściciela firmy Ward, Knowles and Co, Dave był zły. Zauważył już, że każdy w tem biurze spoglądał nań z podejrzeniem. Urzędnik, z którym mówił teraz, wydawał się być szczególnie podejrzliwym,
— Ależ proszę powiedzieć panu Ward, że ja mam naprawdę bardzo ważną sprawę — nastawał.
— Mówię przecież panu, że obecnie pan Ward dyktuje iist. Nie można mu przeszkadzać. Proszę przyjść jutro,
— Boję się, że jutro może być już za późno. Zechce pan oznajmić panu Ward, że to jest sprawa życia albo śmierci.
Sekretarz zawahał się i Dave wyzyskał tę chwilę swej przewagi.
— Proszę tylko zameldować panu Ward, że nocy onegdajszej byłem za zatoką w Mili Valley i że pragnę zwrócić jego uwagę na pewną rzecz.
— Pańskie nazwisko? — zabrzmiała odp wiedź.