Przejdź do zawartości

Strona:Iliada.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ty, choć możny, nadobną zostaw mu dziewicę,        281
Niech ma dar, którym uczcił Grek iego prawicę:
A ty Achillu, z królem nie bądź tak gwałtowny,
Bo mu żaden ze wszyſtkich królów nie ieſt równy.
Jeżeliś ty dzielnieyszy, żeś synem bogini,
Jego możnieyszym władza obszernieysza czyni.
Atrydzie, głos pokoiu między was przynoszę,
Złóż gniew na Achillesa, ia cię o to proszę:
W nim iest obrona floty, w nim woyska podpora.„
Agamemnon w te słowa rzecze do Nestora:
„Zacny starcze! szanuię mądrą twoię mowę,
Lecz nad wszystkich ten człowiek chce wynosić głowę:
Onby rad sobie rządy naywyższe przywłaszczył,
A któż będzie tak niski, by się przed nim płaszczył?
Jeżeli mu zaś dzielność nadał bóg odwieczny,
Czyż przeto mu pozwala, by tak był złorzeczny?„
Przerwał mu Pelid mowę i obelg nie skąpił:
„Ostatni byłbym z ludzi, gdybym ci ustąpił:
Kto podły, niechay twoiéy nasługuie dumie,
Lecz iéy Pelid ślachetny ulegać nie umie:
Co ci powiem, to w żywéy zachoway pamięci,
Dla branki walczyć bronią, wcale nie mam chęci,
Ni z tobą, ni z innemi Greków rycerzami,
Choć bierzecie dar, który przyznaliście sami;
Ale co na okręcie moim iest w łalunku,
Nic do twego nie możesz podciągnąć szafunku.