Przejdź do zawartości

Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że »pan dyrektor« przez parę godzin poprawiał obraz Strażyńskiego, byliśmy ciekawi zobaczyć płótno w jego obecnym stanie. Jakoż, w małą godzinkę po wyjściu biednego autora Allegoryi, którego żal nam było szczerze, byliśmy o tyle niedyskretni, żeśmy się udali do jego pracowni (od której klucz wisiał przy drzwiach), a wszedłszy tam, zostaliśmy uderzeni widokiem wspaniałego obrazu Matejki, pod którym wprawdzie znajdował się obraz Strażyńskiego, ale go nie było widać. Całkiem go zakryły lwie pazury!


∗                ∗

Nigdy katolicki Kraków nie ma tak średniowiecznego charakteru, jak w ciągu t. zw. oktawy Bożego Ciała. Jest to tydzień, a v którym z wieży Maryackiej, zamiast zwykłych hejnałów, rozbrzmiewają rzewne pieśni pobożne, grane na dwóch trąbkach; nad całem miastem rozlega się istny koncert dzwonów kościelnych, zwołujących na modlitwę: a chodząc po ulicach, co moment spotyka się mniejsze lub większe procesye, które choć nie mogą iść w porównanie z dwiema wielkiemi e pierwszy i ostatni dzień oktawy, to jednak swym mistycznym, głęboko religijnym nastrojem, pełnym naiwnej prostoty, budzą bardzo podniosłe uczucia, choćby się na nie zapatrywano tylko z artystycznego punktu widzenia.
Nie zapomnę jednej z takich procesyi. Była może godzina 6‑ta po południu. Pogodny dzień czerwcowy miał się ku schyłkowi; słońce jeszcze stało dość wysoko, ale cienie już się kładły szerokiemi szmatami. Szedłem z kolegą, którego przed chwilą wyciągnąłem z redakcyi Czasu, gdzie był współpracownikiem, a szliśmy ulicą Szpitalną, zmierzając ku Plantom. Kiedyśmy wyszli na Plac św. Ducha, którego starożytny kościółek z czerwonej cegły, stojąc w najbliższem sasiedztwie nowożytnej fasady gmachu teatralnego, tak malowniczo odbija na zielonem tle drzew w głębi, usłyszeliśmy nagle, za naszemi plecami, jakiś śpiew chóralny. Obejrzawszy się, ujrzeliśmy niewielką procesyę, idącą w naszą stronę. Ażeby się jej przyjrzeć lepiej, przystanęliśmy. Była to procesya parafian św. Ducha, z którego wieży rozlegał się odgłos dzwonów. Na czele, z chorągwią w ręku, szedł kościelny w niebieskiej komży. Obok niego, a v czerwonych komeszkach, szło dwóch wyrostków, niosących grube świece woskowe, wprawione w srebrne lichta-