Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bajki o dobrych wróżkach lub gnomach. Ilza deklamowała lepiej, niż kiedykolwiek dotychczas. Tadzio niekiedy wyjmował z kieszeni papier i ołówek, przysuwał się do kotła i przy świetle ogniska rysował kuzyna Jimmy’ego, pilnującego ziemniaków, portrety Ilzy i Emilki, tańczących dokoło ognia, portret Kici II, portrety nieznanych, nigdy niewidzianych postaci, które wyłaniały się z mroków przeszłości dzięki czarowi żywego słowa. Cudowne wieczory spędzało dokoła ogniska tych czworo dzieci.
— Czy nie lubisz świata w nocy, Ilzo? — spytała razu pewnego Emilka.
Ilza rozejrzała się szybko dokoła, biedna, zaniedbana Ilza, która w ciągu całego swego krótkiego życia wzdychała do takiego koleżeństwa, jak przyjaźń z Emilką, i która pod wpływem miłości przenikała dziedzinę, należną jej z urodzenia.
— Tak — odrzekła — i ja zawsze wierzę, że jest Bóg, skoro spędzam tu wieczór z wami.
Potem gdy ziemniaki były gotowe, kuzyn Jimmy dawał każdemu z nich po jednym. Rozłamywali owe ziemniaki na dwie połowy, posypywali solą, którą Emilka przyniosła i ukryła pod jedną z sosen w małem pudełeczku, jedli z rozkoszą. Żaden bankiet tak nie smakował bogom, jak tym dzieciom ta uczta, złożona z ziemniaków i soli. Wreszcie nadchodziła ciotka Laura, a częściej jeszcze dochodził jej srebrzysty głos, wołający w ciemną, mroźną dal: Emilko! Ilza i Tadzio żegnali się pośpiesznie. Emilka zaś brała na ręce Kicię II i układała ją starannie do snu w psiej budzie, czysto i porządnie utrzymywanej, chociaż

186