Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

roku. Emilka nie miała do niej zaufania, chociaż mimo woli ją lubiła. Nieraz słyszała, że pani Anna wyśmiewała się z ludzi, wobec których była czarująco miła i słodka, a zwłaszcza wyszydzała chętnie śmiesznostki zewnętrzne, niewłaściwy sposób ubierania się innych kobiet: pochodziła z rodziny krawieckiej z Gęsiego Stawu.

Ponowne pukanie. Tym razem pukała panna Potter, Emilka poznała jej „staccato”. Niecierpliwiły się. Mogą pukać do wieczora, postanowiła Emilka. Nie otworzy drzwi w tym staroświeckim szlafroku. Wtem usłyszała głos Perry’ego, który wyjaśniał obu paniom, iż panna Elżbieta jest za szopą i zrywa maliny. On pójdzie po nią, a tymczasem niech panie zechcą wejść i rozgościć się w kuchni. Ku rozpaczy Emilki tak się też i stało. Ukryła się za kominem. Panna Potter usiadła, krzesło zatrzeszczało, pani Potter usiadła, suknie jej zaszeleściły. Emilka zdawała sobie sprawę, że jest w pułapce. Było jej bardzo gorąco i duszno Miała nadzieję, że Perry niebawem odszuka ciotkę Elżbietę.

— Ależ tu gorąco — rzekła, jękliwie pani Anna Cyrylla.

Biedna Emilka... nie, nie nazywajmy jej biedną Emilką. Postąpiła bardzo niemądrze i nie zasługuje na współczucie. Emilka podzielała zdanie pani Potter.

— Ja mniej odczuwam upał, niż tęgie osoby rzekła panna Potter. — Mam nadzieję, że Elżbieta nie każe nam długo czekać. Słyszę kroki Laury na strychu. Ale z nią niema co mówić, Elżbieta nie uszanuje żadnej obietnicy siostry, chociażby dlatego, że

79