strzegła nagle, że dziewczynka wygląda nad wiek dojrzale i „dorośle”. Ale ta wiadomość wzmogła jeszcze bardziej jej gniew. Emilka poszła, Emilka ośmieliła się przekroczyć jej zakaz, wypowiedzieć jej posłuszeństwo! Bezczelna, przebiegła Emilka! Trzeba ją nauczyć!
O dziewiątej godzinie zamknęła ciotka Ruth na klucz drzwi wejściowe i położyła się do łóżka.
Komedyjka miała wielkie powodzenie. Nawet studenci Akademji w Charlottetown podziwiali sztukę i aktorów i oklaskiwali ich szczodrze. Emilka grała z zapałem swoją rolę, ze wzmożoną energją, gdyż rozgrzała ją utarczka z ciotką Ruth. Zapomniała o flanelowej halce. Panna Errol była mile zdziwiona, gdyż stawiała Emilce dotychczas zarzut zbytniego chłodu w scenach, wymagających rozmachu i akcentów wielkiej szczerości. Obsypywano Emilkę komplementami. Nawet Ewelina Blake rzekła uprzejmie:
— Doprawdy, droga Emilko, byłaś znakomita... istna „gwiazda”... poetka, nowelistka... jakąż jeszcze zgotujesz nam niespodziankę niebawem?
Emilka pomyślała:
— Jaka łaskawa! Wstrętna istota!
Emilka odrzekła:
— Dziękuję ci, Ewelino!
Szczęśliwa, wesoła, pełna triumfu, poszła do domu w towarzystwie Tadzia, powiedzieli sobie serdeczne „dobranoc” i... zastała drzwi zamknięte.
Gniew Emilki, złagodzony przez wrażenia tego wieczoru, ozwał się nagle ze wzmożoną siłą. Nie pozwoli się traktować w ten sposób. Dość już wycierpiała z winy ciotki Ruth, dość ma tego! To była przy-