Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, ale potem postanowiła panna Aylmer, że zamiast djalogu odegrana zostanie komedyjka. Sądziłam, że wiesz o tem, ciotko Ruth, doprawdy, byłam tego pewna. Zdawało mi się, że ci o tem wspomniałam.

— Nie zdawało ci się to bynajmniej, Emilko. Rozmyślnie zachowałaś to w tajemnicy przede mną, bo wiedziałaś, że nigdy nie pozwoliłabym ci na udział w komedyjce.

— Nie, ciotko Ruth — zaprotestowała Emilka z powagą. — Nigdy nie zamierzałam tego ukryć. Unikałam rozmowy z tobą o koncercie, to przyznaję, gdyż wiedziałam, że nie pochwalasz tej imprezy wogóle.

Gdy Emilka mówiła poważnie, ciotka Ruth zawsze poczytywała to za bezczelność.

— To jest koroną wszystkiego, Emilko. Wiedziałam wprawdzie zawsze, że jesteś przebiegła, ale nigdy nie przypuszczałam, że możesz być aż tak przebiegła.

— Ależ to nie jest żadną przebiegłością, ciotko Ruth — rzekła Emilka niecierpliwie. — Głupotą byłaby z mojej strony chęć ukrycia czegoś, o czem mówi całe Shrewsbury. Nie widzę, jak mogłabyś nie dowiedzieć się o tem.

— Wiedziałaś, że nigdzie nie chodzę z powodu bronchitu. Przenikam wszystko, Emilko. Mnie nie oszukasz.

— Nie próbowałam cię oszukać. Sądziłam, że wiesz, co gramy, ot i wszystko. A nie mówiłam o koncercie, bo znałam twoją antypatję do wszystkich imprez tego rodzaju. Tak było naprawdę ciotko Ruth. A zresztą jaka jest różnica między djalogiem a komedyjką?

170