Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziennik i w nim zamieszczać wypadki bieżące z zabarwieniem humorystycznem, satyrycznem, tragicznem, stosownie do okoliczności i nastroju osobistego.

— Spróbuj... spróbuj... — szeptał kuzyn Jimmy. — Ustąp jej w pewnej mierze. Zawdzięczasz jej bardzo wiele, Emilko. Ustąp jej w połowie...

— Ciotko Elżbieto — rzekła Emilka drżącym głosem — jeżeli zgadzasz się wysłać mnie do Shrewsbury, ja ci przyrzekam, że przez te trzy lata nie napiszę niczego, co nie jest prawdą. Czy to wystarcza? Bo to jest wszystko, co mogę przyrzec.

Elżbieta cerowała jeszcze przez minutę, zanim raczyła odpowiedzieć. Kuzyn Jimmy i Emilka sądzili, że nie odpowie wcale. Wreszcie złożyła robotę i wstała.

— Dobrze. Zgadzam się na to. Naturalnie, że najwięcej mam do zarzucenia twym nowelom. Co do reszty, to pozostawiam ciotce Ruth troskę o twój czas: ona z pewnością nie pozostawi ci go zbyt wiele, tak że nie będziesz mogła tracić go na bazgraninę.

Ciotka Elżbieta wyszła z pokoju, bardzo podniesiona na duchu, gdyż zdołała wyjść z pozornym triumfem z trudnej sytuacji, w którą się uwikłała. Kuzyn Jimmy poklepał Emilkę po główce.

— Dobrze, Emilko. Nie trzeba być zbyt upartą, wiesz. A trzy lata to nie wieczność, kurczątko.

Nie, ale wydają się wiecznością, gdy się ma lat 14. Emilka płakała w łóżku, zanim usnęła, poczem obudziła się w nocy o godzinie trzeciej i znów uroniła kilka łez. Zapaliła świecę, wstała i opisała całą tę scenę w księdze Jimmy’ego. Starannie przestrzegała

107