Strona:Emilka dojrzewa.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tter, czy też pani Price mogły pomyśleć, żeśmy oszaleli: one nic nie widziały na niebie.

Z tego wszystkiego wynika, że nie należy żyć dla opinji ludzkiej. Pozostaje nam zatem tylko jedno: żyć dla siebie, dla własnej opinji. Ja wierzę w siebie, w gruncie rzeczy. Nie jestem taka zła, ani taka głupia, jak im się wydaje i nie mam suchot i umiem pisać. Już teraz, wypisawszy się trochę, czuję się znacznie lepiej. Jedno mnie tylko martwi i gniewa: litość panny Potter w stosunku do mnie. Ja mam być przedmiotem litości Potterów!

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam klomb nasturcji i kuzyna Jimmy, podlewającego kwiatki. Nagle rozbłysnął „promyk”. Panna Potter, pani Anna i ich złośliwe języki, wszystko to przestało istnieć dla mnie. Nasturcje, kto was umalował, śliczne, zachwycające twory Boskie? Musiałyście się wyłonić z letniego zachodu słońca.

Pomagam kuzynowi Jimmy w jego robotach ogrodniczych. Lubię te zajęcia chyba nie mniej, niż on sam. Robimy codziennie nowe odkrycia.

A więc ciotka Elżbieta nie chce mnie wysłać do Shrewsbury! Czuję się tak rozczarowana, jakgdybym była żywiła nadzieję, że się zgodzi na mój wyjazd. Teraz doznaję wrażenia, że drzwi życia zamknęły się przede mną raz na zawsze.

Ale zastanówmy się, że winna jej jestem już wdzięczność za mnóstwo dobrodziejstw. Ciotka Elżbieta pozwoli mi chodzić jeszcze przez dwa lata do szkoły tutejszej, pozwoli z pewnością! A pan Carpenter może mnie jeszcze nauczyć tylu ciekawych rzeczy! Mam moje pióro, którem będę mogła zczasem zara-

96