Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.
32
CYCERONA O MOWCY.

uczniom, o których sadził że nie mogą wyjść na mowców, czas i pracę u siebie marnować, ale ich odprawiał, i miał zwyczaj do takiego powołania każdego popychać i zachęcać, do jakiego zdatnym go być mniemał. Bo żeby się innych sztuk nauczyć, dosyć jest być podobnym do człowieka, dosyć mieć rozum żeby pojąć, pamięć żeby zatrzymać, czego cię uczą, lub jeżeli powoli pojmujesz, w głowę ci wbijają. Niepotrzebna tam ani obrotność języka, ani szybka słów płynność, ani nakoniec to, czego sobie sami dać nie możemy, skład twarzy, postawa, ton głosu.
Ale od mowcy wymagać trzeba bystrości rozumu dialektyków, myśli filozofów, języka prawie poetów, pamięci prawników, głosu tragików, ledwie nie gestów najlepszych aktorów. I dla tegoć to nic rzadszego w całym rodzaju ludzkim nad doskonałego mowcę znaleźć się nie może; bo gdy w każdym innym kunszcie pojedyncze zdolności, jakich artysta w miernym stopniu nabył, są jego zaletą, mowca żadnej zalety zjednać sobie nie może, jeżeli ich wszystkich w najwyższym stopniu nie posiada.
Ale patrzno, rzekł Krassus, jak daleko więcej dokładają pilności w płochem i błahem rzemiośle, a niżeli w naszem powołaniu uznanem za najważniejsze. Często słyszę Roscyusza mówiącego, że nie mógł jeszcze dotąd znaleźć żadnego ucznia, któregoby mógł pochwalić, nie żeby jakich godnych pochwały nie było, lecz że znieść nie może, jeżeli w nich najmniejszą wadę upatrzy. I w rzeczy samej, nic nie jest tak wydatnem, nic nie tkwi tak długo w pamięci, jak to, w czem coś obrażającego znaleźliśmy.
Żeby na podobieństwo tego komedyanta zalety mowcy oznaczyć, czyście uważali jak on wszystko do doskonałości doprowadza, najmilej uwdzięcza, w niczem przystojności nie obraża, żeby wszystkich wzruszył i zabawił? i dla tego oddawna już to osiągnął, że kto W jakim kunszcie celuje, Roscyuszem w swoim rodzaju jest zwany. Wyciągając po mowcy tej doskonałości, od której sam daleki jestem, zbyt wiele wamagam; bo chcę żeby mi pobłażano, sam drugiemu nie pobłażam. Kto zaś nie może być mowcą, kto we wszystkiem błądzi, kto nie ma żadnego wdzięku, rozu-