Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

co się często w mowach publicznych zdarza, trzeba czerpać z tych samych źródeł.
Macie co myślę o wynalezieniu i uporządkowaniu materyi do mówienia. Dodam także cokolwiek o pamięci, żeby ulżyć pracy Krassowi, i żeby mu nic do powiedzenia nie zostawić, jedno o przyozdobieniu mowy.

LXXXVI. Postępuj dalej, rzekł Krassus; rad cię widzę, znanego już oddawna mistrza sztuki, uchylającego nakoniec zasłonę, pod którą swą umiejętność ukrywałeś, i ukazującego się w swej prawdziwej postaci; a jeśli mi nic, albo niewiele do powiedzenia zostawiasz, bardzo dobrze czynisz, i wdzięczenem ci za to. — Będziesz mógł, rzekł Antoniusz, mniej lub więcej rozszerzyć co ci zostawiam. Pozostaje ci wszystko do powiedzenia, jeśli szczerze weźmiesz się do tego; jeśli zaś zechcesz skrócić sobie pracę, patrz, czy zadosyć uczynisz słuchaczom.
Ale do rzeczy powracam. Nie mam takiego geniuszu, jaki miał Temistokles, żebym wolał sztukę zapomnienia raczej niż pamięci, i dziękuję Simonidesowi z Ceos, który, jak mówią, był pierwszym wynalazcą sztuki pamiętania.
Powiadają, że Simonides był raz na wieczerzy w Kranonie w Tessalii u Skopasa, bogatego i znakomitego człowieka. Kiedy odśpiewał wiersze napisane na jego pochwałę, w których dla upięknienia wicie dodał obyczajem poetów na pochwałę Kastora i Polluxa, rzekł skąpy Skopas do Simonidesa, że mu zapłaci połowę umówionej za te wiersze summy, a o drugą połowę niech się upomni, jeśli mu się zdawać będzie, u synów’ Tyndara, których nie mniej jak jego pochwalił. Po małej chwili oznajmiono Simonidesowi, że jacyś dwaj młodzieńcy stoją przed drzwiami, i że go usilnie proszą, żeby do nich przyszedł. Wstał, wyszedł, nikogo nie znalazł. Tymczasem izba, w której Skopas wieczerzał, zapadła się, i Skopas ze swoimi gośćmi tem zapadnięciem przywalony zginął. Krewni tych nieszczęśliwych ludzi chcieli ich pogrzebać; ale ci tak byli zgruchotani, że ich rozpoznać żadnym sposobem nie mogli. Simonides, który sobie przypomniał na jakiem miejscu każdy z nich siedział, wskazał krewnym, który którego miał pogrze-