Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

częścią że żart miesza przeciwnika, krępuje, osłabia, przestrasza, zbija; częścią że przez to mowca okazuje się jako dobrze wychowany, ukształcony, światowy człowiek; a nadewszystko że rozwesela smutek i posępność, przyczem bardzo ciężkie zarzuty, które niełatwo dowodami uprzątnąć, w śmiech obracając często niweczy.
Do jakiego stopnia ma mowca żarty posuwać, jestto czwarte pytanie, któreśmy sobie zadali, i które wymaga pilnego zastanowienia; albowiem żarty z nikczemności graniczącej ze złością i z ostatniej niedoli nie wzbudzają śmiechu. Ludzi występnych trzeba ranić ostrzejszym od śmieszności orężem, a z nieszczęśliwych nie urągać się, chyba że w swem nieszczęściu pychę okażą. Trzeba zaś nadewszystko ochraniać uczucia słuchaczów, i nierozmyślnie tych nie zaczepiać, którzy są od nich lubieni.

LIX. Tę tedy miarę naprzód zachować trzeba, kiedy żartujemy; najłatwiej więc z tego żartować, co nie zasługuje ani na wielkie oburzenie, ani na wielkie politowanie. Cała zatem materya do śmiechu jest w wadach ludzi ani lubionych, ani nieszczęśliwych, ani takich, którzy dla swych zbrodni godni są kary śmierci; te wyjąwszy, wszystkie zresztą inne wady dowcip z dobrym smakiem, potrafi wystawić na pośmiewisko.
Potworny kształt i szpetność ciała otwiera także dość obszerne pole do żartowania; ale tu równie jak we wszystkiem, zachodzi pytanie, jak daleko postąpić można. Zachować tu trzeba to prawidło, żeby mowca nie tylko nic niesmacznego nie powiedział, ale nawet, choćby miał co najśmieszniejszego do powiedzenia, strzedz się ma dwojga rzeczy, żeby żart nie był rubaszny, lub błazeński. Co to ma znaczyć, łatwiej zrozumiemy, kiedy przyjdziemy do rozmaitych rodzajów śmieszności.
Dwojakie są facecye, jedne w rzeczy, drugie w słowach. Są w rzeczy, kiedy się jaka bajka za istotną prawdę opowiada, jak ty niegdyś, Krassie, mówiąc przeciw Memmiuszowi powiedziałeś, „że Largiusza w ramię ukąsił,“ kiedy się z nim w Terracynie o dziewczynę pokłócił. Całe to opowiadanie było zabawne, ale przez ciebie zmyślone. Dodałeś i to jeszcze,