Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powszechnem słusznie zabity został? Kazał nawet zapisać w dziejach rocznych pod dniem Luperkalów: «K. Cezarowi, dyktatorowi dożywotniemu, M. Antoniusz konsul z woli ludu ofiarował koronę: Cezar przyjąć nie chciał[1].» Nie dziwię się tedy bynajmniej, że chcesz zawichrzyć spokojność, że nie tylko Rzym, ale nawet światło dzienne jest ci nieznośne, że z ostatnimi łotrami nie tylko dni, ale i nocy przepędzasz. Bo gdzież pokój dla ciebie? jaki odpoczynek pod opieką praw i sądów, któreś, ile w tobie było, władzą królewską uchylił? Dla tegoż L. Tarkwiniusz był wygnany, Spuriusz Kassiusz, Meliusz, M. Manliusz gardło dali, aby w kilka wieków potem M. Antoniusz, co się nie godzi, króla w Rzymie stanowił? Ale do wróżb powróćmy.

XXXV. Pytam cię, jakie byłoby twoje zdanie o tem, co Cezar miał 15 marca senatowi do narady podać? Słyszałem żeś przygotowany przyszedł, sądząc że miałem mówić o zmyślonych wróżbach, których jednak słuchać musieliśmy. Szczęście ludu Rzymskiego uchyliło dnia tego obrady. Czy śmierć Cezara uchyliła także twój sąd o wróżbach? Ale napadłem na dzień, o którym przed dotkniętą w mowie mojej rzeczą wspomnieć wypada. Jaka twoja ucieczka? jaki przestrach w onym dniu na zawsze sławnym? jakie z przekonania o twych przestępstwach zwątpienie o życiu, kiedyś po tej ucieczce, z łaski tych, którzy ci przepuścili, w nadziei że się upamiętasz, tajemnie do domu powrócił? O! moje zawsze prawdziwe, ale nadaremne przyszłych rzeczy przepowiednie! Mówiłem w Kapitolu naszym oswobodzicielom, kiedy mnie wysyłali do ciebie, żebym cię do obrony Rzeczypospolitej zachęcił, że wszystko przyrzeczesz, póki się bać będziesz, ale skoro z bojaźni ochłoniesz, znowu się staniesz sobie podobnym. I dla tego podczas gdy inni konsularni szli i wracali, przy zdaniu mojem pozostałem; ani onego dnia, ani cię nazajutrz nie widziałem; nie zdawało mi się nawet aby najlepsi obywatele przez jakąkolwiek umowę z najgorszym nieprzyjacielem w jakiekolwiek społeczeństwo wdawać się mogli. Trzeciego dnia do świątyni Ziemi przyszedłem, ale kiedym zobaczył, że wszystkie przystępy lud zbrojny zajmował, wejść nie miałem ochoty. Jak ten dzień był piękny dla ciebie, M. Antoniuszu! Luboś został znagła moim nieprzyjacielem, żal mi żeś tę sławę od siebie odrzucił.

  1. Plutarch, Antonius, 14, Caesar, 67. Dio Cassius, XLIV. Appian, II, 16.