Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyjaśnienia prawdy, przeszła do świadków; a tych świadków, sędziowie, oczekuję nie tylko bez żadnej obawy, ale nawet z niejaką nadzieja przyjemności. Cieszę się już uprzednio że zobaczę naprzód strojnych paniczów, tej bogatej i wielkiej pani serdecznych przyjaciół, a potem dzielnych bohatyrów przez tę wojownicę na czatach i podsłuchach w łaźni postawionych. Zapytam ich, gdzie i jak się ukryli: w wannieli, czy w koniu Trojańskim ci niezwyciężeni bohatyrowie wojnę kobiecą toczący schronienie i przytułek znaleźli? Przymuszę ich do odpowiedzi na pytanie, dla czego tylu silnych mężów jednego słabowitego, jak go widzicie, chuchraka albo stojącego nie przytrzymało, albo uciekającego nie dopędziło? Pewnie się tu nie wywiną, jeśli na tem miejscu staną, jakkolwiek gadatliwymi trefnisiami na biesiadach, a przy winie czasem nawet wymownymi być mogą. Inszej wymowy trybunał, a inszej izba jadalna wymaga: insza jest siedzieć na ławkach sądowych, a insza leżeć na łóżkach przy stole: inaczej wyglądają sędziowie, a inaczej spółbiesiadnicy: insze jest nakoniec światło słońca, a insze kagańców. Roztrząśniemy tedy, jeżeli staną, wszystkie ich galanterye, wszystkie ich śmieszności. Ale, jeżeli mnie usłuchać zechcą, niech się czem innem parają, innym sposobem o łaskę starają, czem innem się popisują; niech się z piękności tej kobiecie zalecą, sypaniem pieniędzy panują, niech przy niej wiszą, u nóg jej leżą, jej nadskakują; ale niech niewinnemu człowiekowi dadzą pokój.

XXIX. «Ale owi niewolnicy zostali wyzwoleni za zgodą znakomitych i dostojnych krewnych.» Owoż nakoniec znajdujemy co ta kobieta za zgodą i powagą krewnych, zacnych bardzo ludzi, zdała się uczynić. Ale chciałbym wiedzieć co dowodzi to wyzwolenie, które dla tego wymyślono, żeby albo zwalić na Celiusza przestępstwo, albo uchylić badanie na torturach, albo mieć pozór do wynagrodzenia niewolników o wielu rzeczach wiedzących. «Ale krewni na to zezwolili.» Czemuby zezwolić nie mieli, kiedy im powiedziałeś że ich uwiadamiasz, o czem nie od innych dowiedziałeś się, ale coś sam odkrył? Mamyż się dziwić, że z owej zmyślonej puszki urosła taka szpetna powiastka[1]? Niemasz nic, czegoby nie można przypiąć takiej-

  1. Jaka to była ta powiastka, to jest o co pomawiano Klodią, o czem napomyka Cycero w tych i następnych aż do końca rozdziału wyrazach, jest rzeczą nieodgadniona, i dla tego koniec tego rozdziału jest dla nas ciemny i niezrozu-