Przejdź do zawartości

Strona:Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z pomienionych razów włosy, końce nożów, szpilki i tym podobne różne rzeczy wychodzą.
W Altemburku mieście był sługa miejski zczarowany w lewe ramię, z którego nie tylko mianowane te rzeczy, ale też i żywe wychodziły gadziny, jako to żaby, węże, także jakieś węzełki starych szmat, których choć tak wiele dziś wybrano, a przede nazajutrz i trzeciego dnia wiele inszych dziwów pokazowało się. Cierpiał ten człowiek takie męki, że trudno wypisać i wyrazić, co się z nim działo. Więc na te rzeczy zaczarowane żadne lekarstwa zwyczajne nie pomagały i owszem pacjenta do większej pobudzały z bólu dolegliwości.
Urząd sławny miejski altemburski za prośbą i ukontentowaniem, pewnego lekarza, aby o tem radził i pomyślił, jakoby mógł tego człowieka ratować, obstalował, który jakiemi sposobami, przeciwnemi i dziwnemi rzeczami w tem postępował, że snadnie — stąd każdy uzna: naprzód kazał na te znaki abo złe razy gnój własny tegoż pacjenta położyć, aby tak był do dwudziestu czterech godzin, potem, odjąwszy, kazał to w wieprzową włożyć mecherzynę i w dymie w kominie zawiesił, a przez trzy dni we dnie i w nocy ustawicznie pod tem kurzono i dym rzęsisty czyniono; a tak te wszytkie czary do szczętu wszytkie zginęły, a pacjentowi srogie bóle uśmierzyły się. A przytern pewnemi zwyczajnemi plastrami te wrzody, blizny i złe razy okładano, a tak prędko te pomienione razy zagoiły się i wolny od tego niebezpieczeństwa ówże człowiek został.
Osoba pewna, którą o ten uczynek pomówiono, żeby mu to uczynić miała, sama dobrowolnie do tego sługi miejskiego przyszła, ofiarując się, że jakoby usłyszawszy (że) cierpisz wrzód niebezpieczny, mam na to pewną maść, jeśli jej chcesz użyć, prędko się wyleczysz. Więc że ten pacjent, mając już o tem przestrogę od pomienionego lekarza, aby od wszelkiej jakiejkolwiek osoby żadnej nie przyjmował rzeczy i pomocy, rady nie słuchał i wiary nie dawał, albowiem ta materja póki w dymie wisiała, ta osoba pokoju nie miała, co dobrze było na niej znać, gdy chorzała i truchlała, a pacjent został zdrowym i wolnym.
Dziwować się tu bardzo potrzeba głupstwu, szaleństwu i zaślepieniu czarownic, gdy tego rozumem nie uważają, co