Przejdź do zawartości

Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Unikanie wrażeń!... A od dwóch dni hrabia Besnard okropnie się niepokoił!... Żadnych wiadomości nie miał ani od syna, ani o synu!... Co się z nim stało? Opuścił biuro we środę wieczorem, jak zwykle, i dotąd jeszcze nie był w domu!... Cóż mógł zrobić, jakiego dopuścić się mógł szaleństwa ten syn jego, którego widocznie Bóg opuścił?!... Nieszczęsny, jakież jeszcze nieszczęście sprowadzi na siwą głowę ojca?
Marja-Anna pobiegła do Filomeny i, odbierając od niej tacę z listami, zawołała:
— Daj, daj prędzej!
Przyjrzała się listom, a przekonawszy się, że na kopertach nie znać ręki brata, położyła je znów na tacy.
Były to listy urzędowe: większy, kwadratowy zapieczętowany był niebieską pieczęcią rady stanu; mniejszy miał czerwoną pieczątkę jednego z ministerjów. Na obydwóch zresztą był napis: «Z. R. Bardzo pilne».
Hrabia Besnard wziął większy list do ręki, otworzył kopertę i zaczął czytać. Było to zawiadomienie o terminie posiedzenia rady, ale zredagowane dziwacznie nieco, z widocznym pośpiechem:

«Szanowny panie i kochany kolego!

Z decyzji jego ekscelencji ministra-prezydenta rady stanu, w dniu dzisiejszym ma się odbyć ogólne nadzwyczajne zgromadzenie członków rady punktualnie o godzinie trzeciej popołudniu. Zechce szanowny pan przyjąć udział w tem zgromadzeniu.
«Przedmioty obrad: ważny komunikat rządu i odczytanie adresu do j. c. mości.

Sekretarz jeneralny rady stanu
Boilay».

— Cóż to się stało? — zapytał hrabia Besnard, zaintrygowany formą listu i przedmiotem obrad... — «Moniteur» powinien wyjaśnić wszystko!