Przejdź do zawartości

Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzekła ironicznie baronowa: prawdopodobnie z tym marzycielskim kwiatkiem związane są jakieśkolwiek delikatne wspomnienia pana?..
— Jakże? Mam i wspomnienia.
— Niech pan opowie, proszę bardzo... To powinno być zabawne.
— Tak, tak, niech pan opowie, mr. Sanin, — poprosiła Betsy: To bardzo ciekawe.
— Lecz tu właściwie niema co i opowiadać, — rzekł Sanin tłumiąc udane ziewanie: Poprostu — głupie wspomnienia młodości... Byłem wtedy studentem i, rozumie się, znajdowałem się w wielkiej biedzie. Przeczytałem jakoś w gazetach ogłoszenie, że poszukują na lato na wyjazd korepetytora-studenta. Więc i pojechałem do pewnego malutkiego powiatowego miasteczka na południu Rosji. Pamiętam, że przez drogę wciąż myślałem: jacy to są ludzie, z którymi będę musiał spędzić całe lato? Czy zostanę przez nich przyjęty w charakterze członka rodziny, czy też będą mnie traktować jako „najemnika“?
O rodzinie tej, do której jechałem, wiedziałem tylko jedno: że jest tam gimnazista z klasy wstępnej, którego powinienem był przygotować do wyższej klasy.
„Patron mój spotkał mnie na dworcu, a przywitanie jego było tak ciepłe, proste i serdeczne, że wszystkie moje obawy w jednej chwili rozproszone zostały. A i sama jego powierzchowność uspokoiła by każdego. Należał on do liczby tych ludzi, o których Cervantes mówił: „tłusty — a zatem dobry człowiek“. Wszystko w nim tchnęło niewyczerpaną dobrodusznością,