Przejdź do zawartości

Lijako

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Lijako
Pochodzenie Poezye Alexandra Chodźki
Data wyd. 1833
Druk Nowa Drukarnia Pompejusza i Spółki
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Claude Fauriel
(z greckiego na francuski)
Aleksander Chodźko
(z francuskiego na polski)
Pochodzenie oryginalne Chants populaires de la Grèce moderne
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Indeks stron
LIJAKO.

Wojownik tu opiewany był naczelnikiem bandy Kleftów w górach Agrafa. — Lijako czyta list odebrany od Ali Paszy:

„Uznaj Lijako Paszę za Pana,
I Wezyrowi oddaj broń nagą,
W imie Allaha! w imie Sółtana!
Téj chwili będziesz mym derwenagą.“ —
Ze wzgardą kartę rozdarł Lijako,
Na świstku pisze odpowiedź taką:

„Szlij takim jak ty twe dary djable,
Lijako o nic u was nie prosi,
Lijako nosi dla Paszy szablę,
A dla Wezyra karabin nosi.“
Skończył, s szałasza piorumem wyskoczy,
Posłancom Paszy świstkiem rzuca w oczy.


Przeczytał Ali, z gniewu się wścieka,
I w chwili ferman każe gotować:
W imie Allaha! spiesz, Weligeka,
Spiesz w knieje Kleftów na psy polować,
Pamiętaj bydź mi nie lada myśliwcem!
Chcę psa Lijaka lub trupem lub żywcem: —

I Weligeka, nim słońce zgasło,
Wyszedł polować. I śród niziny
Napadi na Kleftów w szałaszach — „hasło!
Hasło!“ bój wszczął się, grzmią karabiny,
Zgiełk, huk, kurzawa, szczęk, rżenie, wrzaski,
I głos dowodców i wystrzałów blaski.

„Baczność! porządek! w prawo przed szałasz!
Męstwo Kleftowie!“ rzekł Kontokupi.
Bieży Lijako, w zębach ma pałasz,
W ręku karabin, rospierzchłych kupi,
I sam naczelny w najgorętszym boju,
Czarny od dymu, od kurzu, od znoju.

Bieży, a za nim tłumem się garną.
Trwała walka trzy noce, trzy ranki;
Zalane Izami, odziane czarno,
Przeklęły walkę blade Albanki.
Padł Weligeka w krew s piersi wylaną,
Mustafa ranny w rękę i kolano.

Lecz cóż się stało z ową Greczynką?[1]
Wróg ją otoczył na wierzchu wzgórka,
„Niechceszli dziéwcze zostać Turczynką?
Niechceszli dziéwcze za mąż za Turka?“
— „Wprzody ten piasek krew moja ubroczy,
Niźli mi Turek ucałuje oczy!“

Konno Lijako walczył na błoniu,
Walcząc przypadkiem spójrzał w tę stronę,
Postrzegł i zadrżał — “Powiedz mój koniu,
Powiedz, czy mogłbyś zbawić mą żonę?
Ja ich rozgromie, lecz w chwili pogromu
Mógłbyś ty panię twą uwieźć do domu?“

— „O Panie! koń twój rączość podwoi,
Koń twój przegoni wiatry w ucieczce,
Pani mię zato z rączek napoi,
Owsa na białéj poda chusteczce.
Już, już!“ Dwa razy mignął po rozlogu,
I już Greczynka u pańskiego progu.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumaczy: Aleksander Chodźko, Claude Fauriel.
  1. W zbiorze P. Fauriel trzy ostatnie zwrotki stanowią osobną piosnkę.