Jest święto narodowe – powinniśmy stać pod pomnikami?

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lucyna Czechowska
Tytuł Jest święto narodowe – powinniśmy stać pod pomnikami?
Pochodzenie O lepsze harcerstwo
Wydawca Warszawska Fundacja Skautowa
Data wyd. 2016
Druk Drukarnia GREG, ul. Sołtana 7, 05-400 Otwock
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Jest święto narodowe – powinniśmy stać pod pomnikami?

nr 2/2014


Historia naszego państwa ukształtowała w Polakach wyjątkową kulturę chlubienia się swoim cierpieniem. Nasze zamiłowanie do martyrologii przejawia się w lekturach, jakie czytamy w szkole (za moich czasów obowiązkowe były np. Medaliony oraz Inny świat), superprodukcjach, jakie oglądamy (np. Katyń czy Czas honoru), oraz sposobie obchodzenia najważniejszych świąt narodowych – obowiązkowo w poważnej aurze i przy pomnikach zasłużonych poległych. Przez wiele lat nieodzownym elementem powyższego obrazka byli ślicznie umundurowani harcerze, pełniący honorowe warty i maszerujący równo w „żałobnych” pochodach. A dlaczego? Bo tak być powinno…

Od kilku lat zarówno w naszej organizacji, jak i całej ojczyźnie coś się jednak zmienia. Powoli, acz z coraz większym powodzeniem, przebijają się inne akcenty. Do kin zaproszono nas ostatnio na Bitwę warszawską (abstrahując od wartości historycznej dzieła nie da się zaprzeczyć, że opisuje polskie zwycięstwo, a nie honorową porażkę), a z radia popłynął hit „Orzeł może” promujący akcję społeczną pod tym samym tytułem. Z kolei Uchwała 38. Zjazdu ZHP z dnia 8 grudnia 2013 r. w sprawie wzmocnienia działalności programowej drużyn i gromad jako jeden z kierunków programowych na kolejne cztery lata wymieniła: Radosny patriotyzm – promowanie Polski w świecie, optymizm i wiara we własne możliwości, postawa obywatelska, radosne przeżywanie świąt państwowych, orientowanie się w osiągnięciach Polaków.

Z całego serca kibicuję powyższym pomysłom, gdyż od dawna ciąży mi wszechobecne w Polsce niezadowolenie i brak szacunku do własnych dokonań. Po usłyszeniu zdania typu „My w Polsce jesteśmy daleko za Murzynami” nóż mi się w kieszeni otwiera – przecież współczesna Rzeczpospolita jest częścią Pierwszego, a nie Trzeciego świata! Widzę jednak także i inny problem – zagrożenie „wylewania dziecka z kąpielą”. Kiedy wielu instruktorów z werwą nawołuje do nierobienia niczego nieatrakcyjnego tylko dlatego, że „tak powinno się robić”, myślę sobie: dokąd nas to zaprowadzi? Czy naprawdę chcemy przekazać naszym wychowankom, że nic nie muszą, skoro ich to nie bawi? Kto im wtedy wytłumaczy, że codziennie rano trzeba wstać do szkoły/pracy lub mimo zmęczenia odwiedzać po pracy/szkole schorowanych dziadków/rodziców?

Na wszystko w życiu jest czas. Nie bez powodu na Boże Narodzenie z radością dekorujemy choinkę, a we Wszystkich Świętych odwiedzamy w zadumie groby bliskich. Taki sam powinien być nasz patriotyzm. Kiedy obchodzimy rocznicę odzyskania niepodległości, nie bójmy się ją świętować z całą radością i kreatywnością, na jaką nas stać. Kiedy jednak wspominamy rocznicę wybuchu II wojny światowej, nie unikajmy powagi czy nawet przysłowiowego stania pod pomnikami. Nie można iść w przyszłość bez poznania przeszłości, a tym, co budowali Polskę przed nami, należy się szacunek. Po prostu umiejmy zachować we wszystkim umiar i celowość – żaden z naszych harcerzy nie straci na tym, że raz w roku „zaliczy” przydługi apel, jeśli tylko będzie wiedział, dlaczego tak się trudzi.