Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

grzebuje rzeczy, które były tak dobre, a skończyły się bezpowrotnie! I rozmaici ludzie, o których się nie myślało, znów nagle zmartwychwstają. Jakby się ich widziało, słyszało, tak żywo się jawią w pamięci, a wrażenie jest wstrząsające. Poznasz to później.
Baron przychwytując je nieraz w chwili podobnej melancholii, mruczał:
— Janinko, moja droga, wierzaj mi, spal wszystkie swoje listy, swoje i matki i moje, wszystkie. Nic straszniejszego nad zawracanie człowieka starego do swej młodości. Janina jednak przechowywała również swą korespondencyę, przygotowywała „szkatułkę z relikwiami“, a jakkolwiek całkowicie różna od matki, bezwiednie, prawem dziedziczności przejęła od niej marzycielski sentymentalizm.
Po kilku dniach baron musiał wyjechać dla załatwienia pewnej sprawy.
Czas był bajeczny. Noce ciepłe, migocące miriadami gwiazd, następowały po łagodnych wieczorach, wieczory pogodne po dniach radosnych, a dnie radosne po promiennych świtach. Mateczce się polepszyło, a Janina, zapominając o miłostkach Juliana i obłudzie Gilberty, czuła się niemal szczęśliwą. Cała wieś w pełni kwiecia, przepojona była zapachami; a ocean stale spokojny, lśnił od rana do wieczora, w jasności słońca.