Wspomnienia z maleńkości/Opowiada Olesia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dzieci „Naszego Domu“ w Pruszkowie
Tytuł Wspomnienia z maleńkości
Wydawca Spółdzielnia Księgarska „Książka“
Data wyd. 1924
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Opowiada Olesia.

Jak niemcy mieli wejść, to jedna pani miała jechać do Rosji. Ruska ta pani była. I prosiła mamusię, żeby mamusia pojechała. I mamusia zgodziła się. I za tydzień miała ta pani już jechać i szykowała rzeczy i miała jechać. 3 siostry, mamusia i ja. I w niedzielę rano poszliśmy na kolej. I koleje stanęli. I ta pani się bardzo zmartwiła. I poszliśmy do domu nazad. Ale tej pani syn poszedł na kolej, spytać się o której będzie odchodzić pociąg. I ten chłopiec przyszedł powiedział, że o 7-ej odejdzie pociąg. I ta pani ugotowała obiad i poszliśmy na pociąg. I pociąg przyszedł i myśmy wsiedli i pojechaliśmy. Jechaliśmy 3 tygodnie. I tam staliśmy 2 dni. I potym znowuż pociąg ruszył i pojechaliśmy. I w Litwie stanął. I stał tamój 3 tygodnie. I tam, jak się dowiedziała ta pani, że mamy 3 tygodnie stać, to tej pani mąż postawił kuchnię w polu i tamój gotowaliśmy i piekliśmy chleb. I 3 tygodnie minęło i pociąg pojechał. I wysiedliśmy, potym znowuż stanął w Mińsku. I wysiedliśmy stamtąd i poszliśmy do mamusinej rodziny. I moja babcia bardzo się ucieszyła, że my przyjechaliśmy z tą panią. I na drugi dzień poszła mamusia z tą panią do tej pani rodziny, żeby tą panią rodzina przygarnęła. I potym przyszła ta pani z mamusią zabrać tej pani rzeczy. I jak ta pani się wyprowadziła, to babcia kupiła nam 3 łóżka żelazne i powiedziała, że to dla nas. I my się bardzo ucieszyliśmy się. I na wieczór położyliśmy się spać i tak rozmawialiśmy, że jakby mamusia wzięła łóżka do Rosji, toby się umęczyła bardzo, a tak to babcia kupiła łóżka nowe. I mamusia zapłaciła babci za łóżka. I potym mamusia znalazła mieszkanie i się wyprowadziliśmy od babci i mieszkaliśmy. Mamusia kupiła 2 morgi ziemi i zasiała warzywa. I potym jak przyszło lato, to mamusia poprosiła babci, żeby mamusi nastręczyła ludzi do roboty. I na drugi dzień przyszli 3 panie i powiedzieli, że babcia przysłała ich. I mamusia bardzo się ucieszyła i od południa zaczęli kopać nasampierw buraki, potem wykopali buraki, zaczęły kopać brukiew, brukiew skończyły, zaczęły kopać marchew i kapustę. I potym jak wykopali to wszystko przez tydzień, to przyszli 3 panie w niedzielę do mamusi i mamusia im zapłaciła po 100 rubli. I oni poszli i mamusia poszła do babci na radę, żeby gdzie mogła sprzedać te warzywa. I babcia nastręczyła 2 panie i oni się zgodzili. I na drugi dzień przyszli te 2 panie kupić marchwi i buraków białych dla świń. I mamusia sprzedała buraków jednej pani 3 pudy, a drugiej 1 pud marchwi i za brukiew ta pani zapłaciła 2 rb. a za marchew 5 złotych. I oni poszli i na drugi dzień przyszli znowuż, żeby im mamusia sprzedała brukwi 3 pudy. I mamusia sprzedała i zapłacili 2 rb. I mówili, że bardzo dobra była marchew. I mamusia ugotowała marchwi i nie była dobra. I mamusia wszystkie warzywa sprzedała i zostawiła tylko trochę dla nas. I za te pieniądze kupiła krowę. I ta krowa była cielna. I jak miała się ocielić, to zdechła. I mamusia poszła do tego kupca, powiedzieć mu, a on powiedział, że trzeba było mamusi nie kupować. I mamusia te krowe wyrzuciła i kupiła konia. I wóz. I potym tatuś kupił wszystkie narzędzia do konia i sobie tatuś jeszcze kupił źrebaka do tego konia i bryczkę kupił tatuś. I potym my się woziliśmy na bryczce i jeździliśmy do babci. I babcia była bardzo zadowolona, że my już kupiliśmy sobie konia i bryczkę i wóz, i źrebaka. I potym mamusia kupiła prosiaka z prosiętami. I jeden prosiak zdechł. I było 3 ich. Było 3-ch, jeden zdechł, to zostało 2-ch. I te dwuch się wychowało, i jednego z nich mamusia zabiła na święta, a drugiego na cały rok namarynowała w beczkę. I po kawałku mamusia wyjmowała. I potym do drugich świąt mamusi jeszcze zostało tego mięsa i na święta jeszcze było mięso to i ciasto. I my mieliśmy każde swoje święconkę, mamusia nam popiekła takie malutkie babki i placki malutkie, a tatuś nam porobił stoliki malutkie do święconki i my wieczorem w wigilję, poukładaliśmy sobie wszystko. I na drugi dzień przyszli goście i córki i synowie do nas. I potym te córki i synowie z nami jedli, a starsi przy stole. I wieczorem nas zaprosili do siebie. I oni też mieli swoją święconkę. I my u nich z nimi jedliśmy, a starsi przy stole. I potym na drugi dzień przyszliśmy do domu i mamusia poszła krowę wydoić. I koniowi dać jeść. I konia nie było. Źrebak został tylko. Konia nam ukradli. I mamusia kupiła drugiego. I ten koń zdechnął. To mamusia już więcej nie kupowała, tylko kupiła psa dużego — Burka i małego pudelka i zapłaciła za tego dużego 50 rb. A za tego małego 30 rb. I temu malutkiemu mamusia przywiązała wstążeczkę czerwoną malutką. I my się z nim bawili. Jak mamusia powiedziała: „nie daj się“, a my się z nim drażnili, to on nas gryzł. I mieliśmy kotka malutkiego, co się piesek bawił z kotkiem i nieraz ten piesek pogryzł go — kotka. To mamusia go wybiła, tego pieska. A kotek poszedł w kąt i nie chciał nic jeść. Jak mamusia dała mleka, to wylał na ziemię, a kartofle, jak mamusia dała na spodek, to wziął ze spodeczka wyrzucił kartofle, a spodeczek odsunął. To jak pudelek posłyszał, to przybiegł i zjadł kartofle. Wtedy mamusia dała kotkowi kawałeczek mięsa. Zjadł trochę i nie chciał jeść więcej. Przybiegł pudelek i zjadł i kości odrzucił na bok. A jak mamusia dała pudelkowi mleka, to kotek podleciał i wylał mleko, to pudelek poszedł w kąt i mamusia chciała mu dać mięsa, to wziął w zęby mięso i poleciał na dwór, wyrzucić mięso. I poszedł w kąt. I mamusia mu jeszcze dała mleka. To wypił trochę. Ale resztę zostawił. Przyleciał kotek i wypił. To pudelek zaczął na niego szczekać. I kotek zląkł się i uciekł, poleciał pod otomanę, położył się i spał. I na wieczór z kolacji zostało się zupy kartoflanej i chleb biały. To mamusia dała trochę kotkowi i trochę pudelkowi i resztę zaniosła temu dużemu psu, Burkowi. To pudelek pocichutku pręciutko zjadł swoje i zabrał kotkowi chleba kawałek i kartofla. To, kotek to-to zostawił, co nie zjadł i poszedł na dwór, do stodoły, myszy łowić, a pudelek zjadł chleb i kartofla. I pudelek poszedł na dwór. I potym przyszedł za chwilkę i zaczął szczekać. Ciągnął mamusię za sukienkę. Mamusia poszła do stodoły, w te miejsce, gdzie on ciągnął i zobaczyła tam kota pogryzionego. Ten pudelek myślał, że to ten kotek, co się z nim bawił. I mamusia zobaczyła, że leży jeszcze szczur koło niego. I tego szczura wzięła na łopatę i tego kota i wyrzuciła na podwórko. I pies — Burek — zobaczył, że mamusia wyrzuciła tego szczura i kota na podwórko, to wziął w zęby szczura i bawił się, rzucał go do góry i łapał nazad w zęby. I jak się bardzo rozszarpał ten szczur, to wziął te kawałki i zaniósł do śmietnika. Nie mógł wrzucić do śmietnika, bo był wysoki. Wskoczył na śmietnik i wrzucił go do środka. I poszedł na swoje miejsce. I ten pudelek zaczął szczekać na tego Burka, dlaczego on tak rozszarpał tego szczura, a ten Burek duży zaczął warczeć na niego, ten pudelek zląkł się i uciekł do mieszkania, położył się pod otomaną i leżał cichutko.
Potym przyszedł Burek i zaczął szukać pudelka, znalazł go pod otomaną, wyciągnął i położył koło siebie i zaczął warczeć na niego. A pudelek zerwał się i uciekł na podwórko. Burek zaczął szczekać i mamusia go wygnała na podwórko. A kotek leżał w kąciku cichutko. A potym jak Burka mamusia wygnała, to kotkowi dała mleka i bułki nadrobiła, a kotek nie chciał jeść, bo się bał, żeby Burek nie przyleciał i nie szczekał. Jak mamusia zamknęła drzwi na klucz to on dopiero wyszedł i zjadł. Potym mamusia otworzyła drzwi i wyszła. I dobrze nie zamknęła drzwi — i Burek przyleciał i miał w zębach pudelka. Mamusia zauważyła, że Burek ma w zębach pudelka, to mamusia uderzyła Burka i wyrwała z zębów pudelka i zaniosła do mieszkania. I Burek trochę mu przegryzł na szyi skórkę, zaczęła mu krew lecieć. Mamusia wzięła waty, wytarła, zajodynowała i położyła na otomanę i on usnął. Potym się przebudził, zaczął szczekać. Burek usłyszał i chciał przyjść, ale mamusia go nie puściła. I pudelek szczekał, tak jakby chciał, żeby wpuścić. Mamusia otworzyła drzwi i wpuściła Burka i pudelek uciekł z otomany i poleciał do pokoju drugiego. I tam się położył pod łóżko i leżał. Mamusia zamknęła drzwi i nie chciała wpuścić Burka. To Burek sięgał do klamki i chciał otworzyć, ale mamusia zamknęła na klucz drzwi. I potym jak Burek wyszedł, to mamusia otworzyła drzwi do drugiego pokoju i wypuściła pudelka. I dała mamusia mleka z nadrobioną bułką. I wyleciał na dwór pudelek. I zaczął szczekać, bo jakiś chłopiec leciał. A Burek usłyszał i przyleciał. I chciał go złapać w zęby, a pudelek wyrwał się mu i uciekł i przyleciał do domu i Burek za nim. I w pokoju zaczął Burek pudelka gryźć. I mamusia w kuchni posłyszała pisk małego pudelka i pudelka wzięła na rękę, a Burka wypędziła za drzwi. I on poszedł do stajni. I potym mamusia zamknęła drzwi na klucz i kotka wpuściła do drugiego pokoju i pudelka i bawili się. Jak mamusia powiedziała na pudelka: „hopla!“ to stanął na 2 łapkach i się patrzał. I mamusia jak co mu rzuciła, to ganiał i przynosił mamusi w ręce. A myśmy się z kotkiem bawili, rzucaliśmy mu piłkę, a on łapał. I przynosił. I potym mamusia poszła na drugi dzień do babci. I babcia mówi, że się wyprowadzi do Warszawy. Mamusia mówi, że i mamusia pojedzie. I przyszła wieczorem, powiedziała tatusiowi, że wyjedziem do Warszawy. Tatuś powiedział, żeby nie jechać, bo gdzie my podziejem teraz te wszystkie rzeczy. Mamusia mówi, że się zabierze do Warszawy. A tatuś mówi, że tylko na pociąg biorą 3 pudy rzeczy. A mamusia mówi, że to nieprawda i zaczęła mamusia wszystko pakować i na drugi dzień zostawiła tylko najpotrzebniejsze rzeczy, kuchenne i łóżka. I po obiedzie poszła do babci, spytać się, kiedy babcia będzie jechać. Babcia powiedziała, że w niedzielę rano o 7-ej godzinie. Mamusia powiedziała, że mamusia przyjdzie do babci przed wyjazdem. I mamusia poszła z nami do babci. I babcia mówiła, że pewno się spóźnimy. Mamusia mówi, że nie. I myśmy poszli na pociąg i już było zapóźno. I mamusia mówi, że pójdziem do domu, nie będziem czekać. I myśmy poszli do domu i tatuś poszedł dowiedzieć się o której teraz będzie szedł pociąg i tatuś przyszedł i powiedział, że będzie o 5-ej szedł pociąg. To myśmy o 4-ej wyszli i zdążyliśmy. I ostatni już był. Więcej nie szło. I myśmy wsiedli z rzeczami i jechaliśmy 4 tygodnie. I stanął potym na Litwie i staliśmy 2 tygodnie i potym pociąg ruszył i myśmy przyjechali do Warszawy i poszliśmy do tramwaju. Nie chcieli nas puścić, bo mieliśmy dużo rzeczy. I myśmy wynajęli tragarza i przyniósł nam do domu, do cioci. Ciocia mieszkała w Warszawie na Śliskiej. I myśmy poszli do cioci i ciocia nam dała obiad i po obiedzie tatuś poszedł szukać mieszkania. I znalazł tatuś z mamusią na Pradze. Na Stalowej. I myśmy się przenieśli na drugi dzień na Pragę i mieszkaliśmy. I potym tatusia zabrali na wojnę i tatuś zaziębił się. I poszedł do szpitala. Zachorował na płuca.
I tatusia nie mogli wyleczyć, przywieźli do domu. I w domu jeszcze tatuś mieszkał rok i umarł. I mamusia kupiła trumnę i ubranie i mamusia poszła do cioci, a ja zostałam sama w domu z tatusiem, a tatuś leżał. A starsza siostra uciekła, bo się bała. A jak siostra poszła, to ja tatusiowi odkryłam twarz i pocałowałam tatusia. Siostra przyszła i zobaczyła, że ja odkryłam twarz i pocałowałam, to znowu uciekła do cioci. I tatusia na trzeci dzień mamusia pochowała. I przyszliśmy do domu, mamusia okno otworzyła, wywietrzyła, a potym już nic nie pamiętam.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie .