Rzeźbiarzu! szukaj długo, czekając ekstazy, Na nieskalaną wazę — marmuru bez skazy. Szukaj długo dlań kształtu, ani ryć w nim śpiesz Tajnych bożków miłości, ni bojowych rzesz. Ani pychy zwycięzcy nad smokiem Nemei, Ni narodzin Cyprydy śród wonnej zawiei, Ani buntu Tytanów, zwyciężonych gróz; Ni Bachusa, co lwice ma wprzęgnięte w wóz, Na który bujna pycha winnych gron się kładzie... Ni Ledy igrającej w łabędziowem stadzie, W cieniu rozkwitłych laurów, ani w łonie wód Artemidy spłoszonej jako kwietny cud... Niech wkrąg wazy, zbyt czystej dla szału bachantek, Liść wawrzynu się splata z szlachetnym akantem, — A poniżej, parami jak pod cieniem drzew Niechaj idą rytmiczne korowody dziew, Opuściwszy ramiona w prostych szat zawiązki I oplótłszy warkocze wokół głowy wązkiej.