Rozwito żagle i sternik czeka,
Zdjęto kotwicę — czas do płynienia!
Nie jedna we łzach tonie powieka,
I słychać tęskne głosy zdaleka: — Do zobaczenia! do zobaczenia!
Niech słońce błyszczy w niebios lazurze,
Niech wiatr pomyślny wam się nie zmienia,
Niech przodem statku, anioły stróże
Gładzą wam fale, wstrzymują burze; — Do zobaczenia! do zobaczenia!
Port, gdzie płyniecie, kraj to nam miły,
Tam wiecznie lecą nasze westchnienia;
Tam młode lata nam się prześniły,
Tam duchy braci, ojców mogiły! — Do zobaczenia! do zobaczenia!
O! nam tu smutno! — nasze nadzieje
Bledną i gasną — z niskąd promienia! —
Kiedyż, o kiedyż znów rozednieje?
Kiedyż znów lepsze wrócą koleje? — Do zobaczenia! do zobaczenia!
Przy waszym boku było nam słodziej!
Pierzchała nuda, cichły cierpienia —
Ale z odpływem wędrownej łodzi
Odpływa szczęście — smutek nadchodzi! — Do zobaczenia! do zobaczenia!
Niech w myśli waszej po nas zostanie
Żalu gałązka i kwiat wspomnienia —
Bywajcie zdrowe nadobne Panie!
Łzy nasze płyną na pożegnanie! Niech głos wasz powie: do zobaczenia!
W tych słowach miła dla nas pociecha,
Będziemy czekać ich uiszczenia —
I znów nadzieja nam się uśmiecha,
Bo wszystkie w okół wtórują echa: — Do zobaczenia! do zobaczenia! Paryż, dnia 6. kwietnia 1846.