Deszcz spłukuje resztki śnieżnej szaty I przetapia białe śniegu strzępy — Świeżą trawką zielenieją kępy,
Zielonością zwiększają się płaty I szerzeją czarne pól ustępy... 5
Wiosna! Jedno słowo — w pączkach kwiaty, Drzewa, zimą sposępniałych ludzi Do życia budzi...
Otrząsa się ziemia z sennej leży, Mgłą przeciera oczy jezior szklistne — 10 Wszystkie twory nowym życiem istne
W muślinowej, wiosennej odzieży Patrzą życiem w gwiazdy wiekuistne,
Strojne od swej natury — macierzy; Pragną tylko Opiekunki bytu — 15 Z niebios błękitu...
Ona cudem zakwitła liliją Na budzącej się do życia łące —
I błękitem oczy jaśniejące
Szle stworzeniom. A co się zaśniją — 20 To się budzą astry, bratki skrzące,
To powoje, to się róże wiją — I żyjątka błyszczą, kwitną, rosną Za Matką — Wiosną...
I liliją przez kwiatów kobierce 25 Płynie — mgłą się osłaniając światu... A spowitą w tej białości kwiatu
Któż by przeczuł w maleńkiej iskierce? Że jest — świadczy życie, mówi serce,
Kwiat ją oczkiem pokazuje bratu: 30 „Patrz, to Czysta, Boska, Lilijana — Niepokalana...“
I powrotne czują ją ptaszęta, Gdy się w tysiąc rozśpiewają tonów... Ona wśród tych życia milijonów 35
Drugi raz się czuje Wniebowzięta... Pośród kwietnych, wielbiących Ją tronów
Panowanie miłości Ją pęta — A poddany — cały świat radosny Dziewicy — Wiosny... 40