Przejdź do zawartości

Wiersz panegiryczny na konsulat Olibryusza i Probina

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Klaudian Klaudiusz
Tytuł Wiersz panegiryczny na konsulat Olibryusza i Probina
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Franciszek Dionizy Kniaźnin
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

2) Wiersz panegiryczny na konsulat Olibryusza i Probina (r. 395 po Chr.)
Poeta zwraca się najprzód do słońca i wzywa je, żeby z powodu mianowania nowych konsulów, żywszem zaświeciło światłem; następnie przypomina wielkość rodu Anicyuszów, z którego Olibryusz i Probin pochodzą:

Tych fortuna wątpliwym nie łudzi faworem,
Ani wie, co to zmiennym zbaczać od nich torem,
Lecz stały honor całe rodzeństwo obchodzi,
Kogo tkniesz z tego domu, z konsula się rodzi.
Po urzędach chwalebni liczą się przodkowie,
Równym wraz idą śladem zacni potomkowie.
Nikt się z niemi nie równa, chociaż Rzym i z bitnych
I z wielu się zaszczyca domów starożytnych.
Każdy Anicyuszom z nich pierwszy plac dawa,
Dość mają do drugiego dobijać się prawa.

W dalszym ciągu opiewa zasługi Probusa, ojca nowych konsulów, i chwali go szczególniej za hojność, o której tak się wyraża:

Szczodra ona prawica, sypiąc drogie dary,
Rzeki przeszła iberskie, brył złotych pieczary.
Nie tyle Tagus toczy bogactw w swoim biegu,
Ani tak wiele kruszców na Hermowym brzegu
Da się widzieć lub w onym przesławnym Paktolu[1]
Co na lidyjskiem złoto rozpościera polu.
Nie zdołam, by mi usta brzmiały tysiąc słowy,
By napełnił całego duch Apolinowy,
Nie zdołam Probusowe wypowiedzieć dzieła.
Wielą rządził on państwy, wiele razy była
Pierwsza zdana mu godność, gdy i Afrykany
I Włochy w swojej władzy trzymał i Słowiany.
Przeszli ojca synowie i ci tylko sami
Słusznie nazwać się mogą ojca zwyciężcami.
Kiedyż bowiem tak nieba pomyślne zdarzyły
By dwom braciom młodziuchnym ten urząd zleciły?...
Poczynają tam zawód, kędy meta drugim,
Co ledwie starzy mają przy staraniu długiém.
Wprzód u kresu stawają, niźli wiek im młody
Siejącym się mchem wdzięcznie przyprószy jagody.
Naucz mię, Melpomeno, naucz słodką mową,
Co za bóg ich zaszczycił godnością takową?

W odpowiedzi na to pytanie tłómaczy poeta, jak Roma (Rzym) w postaci nadobnej niewiasty udaje się w majestacie monarszym do obozu cesarza Teodozyusza i przypominając mu zalety młodzieńców i zasługi ich ojca, prosi, żeby im urząd konsulów powierzył. Teodozyusz zgadza się tem chętniej, że sam nie widzi nad nich godniejszych kandydatów. Na wiadomość o zgodzie cesarza radują się mieszkańcy Rzymu, a Tyberyn (bóstwo Tybru) wróży nowym konsulom świetną przyszłość:

„Oto moi mieszkańcy, na których niebieskie
Koła przyjście czekają: już miejsca gotowe,
Kędy na strefie złotej błysną gwiazdy nowe.
Gdzie teraz świeci Polluks, tam Olibry stanie;
Gdzie Kastor, tam swe Probin założy mieszkanie.
Ci rządzić będą nawy, ci kiedy zabłysną,
Łacno żeglarz nawałność pokona zawistną.
Terazże, teraz bogom ofiary składajmy,
Teraz hojną kielichy słodyczą spełniajmy!
Tu się skupcie gromadnie nimfy urodziwe,
Potrząsając kwiatami strumyki mrukliwe,
Niech słodkie leją miody okolne pasieki,
Niech się winem pijane zarumienią rzeki...

Wiersz kończy się następującą przepowiednią poety:

O! jak dobrze, jak szczęśnie z boskiego wyroku
Takich rządców imieniem naznaczonyś, roku!
Niech ci słońce poczwórny czas pędzi nanowo;
Pierwsza ci pójdzie zima nie Akwilonową
Strętwiona nawałnicą, nie okryta szronem,
Lecz zagrzana Zefirem lub Notem pieszczonym.
Tobie na letnim wozie pomknie się radosna,
Niosąc ciepło i rozkosz płodnym rolom wiosna.
Tobie lato łagodne włos polny rozwije,
Kłosistym wkoło wieńcem twe skronie okryje.
Ciebie jesień swym darem rumianym otoczy,
Dostałem swojem gronem napawając oczy.
Zacniejszyś nad rok wszelki, tobie jeno dana
Chwała taka, od wieków dotąd niesłychana:
Iżeś ujrzał swych rajców w dwóch braciach rodzonych;
Ciebie sława po krajach ogłosi postronych,
Ciebie na kwiatach różnych godziny wyrażą,
Żadne cię z wiecznych dziejów czasy nie wymażą.

(Fr. Kniaźnin).




  1. Hermos i Paktol rzeki w Lidyi, toczące piasek złoty.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Klaudian Klaudiusz i tłumacza: Franciszek Dionizy Kniaźnin.