Przejdź do zawartości

W miejskim szpitalu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ada Negri
Tytuł W miejskim szpitalu
Pochodzenie tomik Burze
ze zbioru Niedola. Burze
Wydawca nakładem Bronisława Natansona
Data wyd. 1901
Druk W. L. Anczyc i sp.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Konopnicka
Źródło Skan na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

W MIEJSKIM SZPITALU.

Szpital świętego Józefa. Tam, w rogu,
W prawo, dwudziesty numer mi wskazali...
— Dziś tapczan pusty. Lecz w tej samej sali,
Przed laty skonał tu, na tym barłogu,

Mój ojciec. Byłam wtedy jeszcze małą
Dzieciną. A tak, o nim, co nademną
Płakał, odchodząc w drogę swoją ciemną,
Żadne wspomnienie we mnie nie zostało.

O, ty mój ojcze nieznany! Ty drogi!
Czy słyszysz teraz płacz mój? Twoje dziecię,
Któreś zostawił sierotą na świecie,
Na mroźną nędzę, na troski wichr srogi, —

Rosło, cierpiało, żyło w pracy, w znoju,
A dziś się skarży ci... — Po ostrzach noży
Idzie, lecz jakiś natchnionej blask zorzy
Płonie w jej oku, co nie zna spokoju!

I płonie w niem żar niezachwianej wiary...
I zwyciężyła, i jak lilia polna
Śmiało podnosi głowę nad tłum szary:
Kocha, bojuje, śpiewa i jest wolna!

A kiedy mówię to, w cichej izdebce
Matka ma droga śpi z błogim uśmiechem,
A skroń jej róży wiosennej oddechem
Błoga nadzieja owiewa i szepce...

I w uciśnionem sercu jej, co z życiem
Walczyło dotąd, od trumny twej deski
Druga się młodość jak seraf niebieski
Budzi, ze skrzydeł swych płomiennem biciem.

Lecz ty nie słyszysz mnie... Ty nie wiesz może...
Jam przyszła, żeby tu odnaleść ciebie...
Lecz zimny całun, co kryje twe łoże,
W śmiertelnej bieli swojej łzy me grzebie...

Tyś skonał tutaj — matka nie wiedziała —
Tyś skonał tutaj sam, w rozpaczy, w męce...
W żgło zakonnicy odziały cię ręce,
Pacierz szepcącej u twojego ciała...

Zaś na kamiennym stole byłeś w nocy
Złożon, w trupiarni; a woda, co leci
W kroplach tam, była tobie za łzy dzieci...
I tak zostałeś sam, i bez pomocy...

W okropnych mrokach możeś, zdjęty trwogą,
Na kogo wołał, iżby ostatniemi
Pocałunkami utulił cię swemi...
I nic... I z żywych nie było nikogo!

O, słodkie lica, o, żyły bijące,
O, wielkie serce, o, drogie wy kości,
O, prochy ojca, o, święta miłości,
Rozwiane dzisiaj w atomów tysiące!

Tu, z tragicznego, szpitalnego proga,
W imieniu waszem na świat wołam cały:
— O, ziemio, nie bądź ty swym dzieciom wroga!
O, ściel im gniazda ciche u powały!

O, niech twe syny radosnemi głosy
Dom błogosławią, w którym się zrodzili!
I niech z uśmiechem w ostatecznej chwili
Oczy w nim zawrą, — patrzący w niebiosy!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ada Negri i tłumacza: Maria Konopnicka.