Przejdź do zawartości

Włamanie na dnie morza/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Włamanie na dnie morza
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 23.12.1937
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Noc pełna przeżyć

Po powrocie do swej kabiny — Raffles rozebrał się, poczem włożył na siebie obcisły przylegający do ciała czarny kostium. Twarz zakrył czarną maską. W stroju tym mógł bez obawy, korzystając z ciemności nocy, przemknąć się niepostrzeżenie do celu swej wyprawy.
Poczekał do godziny pierwszej w nocy. Wszystko już spało dokoła. Mimo to Raffles zarzucił na siebie jasny szlafrok, który na szczęście znalazł w swej walizie... W ten sposób uniknął niemiłej sytuacji, jakaby się wywiązać musiała, gdyby ktoś go spotkał w tak dziwacznym stroju.
Kabina Morrisa mieściła się w drugim końcu tego samego korytarza, na którym znajdowała się kabina Listera. Lister dotarł do niej bez żadnych przeszkód. Gdy stanął przed jej drzwiami, zdjął szlafrok i ukrył go w niszy. Zbliżywszy się do drzwi spostrzegł, że przez szparę sączy się wąska smuga światła.
Czyżby miał zrezygnować ze swego zamiaru?.
W tej samej chwili światło zgasło. Raffles nadsłuchiwał z uchem przyłożonym do ścianki. W kilka minut później usłyszał głośne chrapanie. Otworzył drzwi wytrychem i wszedł do środka. W słabym świetle padającym z luki okrętowej, ujrzał twarz śpiącego. Uśmiech triumfu rozjaśnił twarz Rafflesa: Morris spał spokojnie, zdjąwszy swą sztuczną brodę. Po omacku, nie zapalając światła, Raffles przeszukał całą kabinę. Nie znalazł nic podejrzanego. Zawiedziony rzucił ostatnie spojrzenie na śpiącego, gotując się do wyjścia. Zwrócił uwagę na ciemną plamę, widniejącą pod poduszką. Była to teczka, wypchana papierami. Trudność polegała na wyciągnięciu jej z pod poduszki, bez obudzenia Morrisa. Raffles nie miał przy sobie żadnego narkotyku. Na szczęście znalazł w kabinie sznury. Szybkim ruchem wsunął do ust śpiącego dużą chustkę do nosa. W mgnieniu oka związał go, wedle wszelkich prawideł złodziejskiej sztuki. Dla ostrożności przywiązał go jeszcze do łóżka i wraz z teczką rzucił się do ucieczki. Ku wielkiemu swemu zdziwieniu ujrzał w zagłębieniu drzwi opaloną twarz marynarza.
Słaby szmer, dochodzący z kabiny Morrisa ściągnął widocznie na siebie jego uwagę. Raffles nie zawahał się ani przez chwilę. Z pochyloną ku przodowi głową skoczył na marynarza i przewrócił go. Jednym susem znalazł się na korytarzu, chwycił swój szlafrok i bezszelestnie przemknął do swej kabiny. Marynarz biegł o kilka kroków za nim, nie wiedząc, czy ma do czynienia z diabłem, czy z człowiekiem. Przed drzwiami swej kabiny rzucił jasny szlafrok w marynarza, utwierdzając go więcej jeszcze w przekonaniu, że ma do czynienia z siłą nieczystą. Jasny szlafrok biedny wilk morski wziął za biały całun. Raffles otworzył drzwi i znalazł się w kabinie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.