Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Szalona Jasia.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ PIERWSZY.

Pociąg ruszył. Powoli, powoli mijał budynki stacyjne, komiczny mały dworzec i jedynego urzędnika kolejowego. Potem, zdecydowawszy się nagle, pomknął szybciej, oddalając mnie.z każdą chwilą od naszego miasteczka i od Hali.
A więc wyjechałam naprawdę! Wydawało mi się to wciąż czemś nieprawdopodobnem i chwilami wyobrażałam sobie, że to jednak tylko sen, który skończy się za chwilę i znajdę się w moim małym pokoju z białemi firankami, które właśnie Antosia odsłania, dziwiąc się, jak zawsze, że panienka potrafi tak długo spać. Słyszałam tak dokładnie jej głos, widziałam nieomal jej grube, bose nogi, chustkę związaną na głowie; a jednak było to tylko złudzenie. W rzeczywistości znajdowałam się w przedziale drugiej klasy, a obok mnie wujaszek