Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Rycerze przestworzy.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja też znam, ale bardzo lubię tę książkę, więc przeczytam chętnie znowu.
— A możebyśmy wogóle utworzyli sobie biblioteczkę lotniczą?
— To dobry pomysł, ale...
— Wiesz, naogół te książki nie są drogie, a moglibyśmy mieć wspólną biblioteczkę.
— Właśnie taką lotną...
— No, tak, nas jest trzech, Marysia czwarta, tymczasem mielibyśmy wspólną, a potem moglibyśmy się zczasem rozdzielić.
— Tak, na początek każdy kupiłby po jednej książce i już mielibyśmy cztery.
— Ale to nie wystarcza. Musimy także wycinać sobie to wszystko, co się pisze w gazetach o lotnictwie.
— I zaabonować „Lot polski”.
— Naturalnie.
— U nas nawet jest dosyć dużo numerów, trzebaby tylko skompletować.
— A wycinki będziemy naklejać do jednego bruljonu.
— Żebyśmy tylko nie wycinali tych samych.
— Nie, umówimy się kto, z jakiej gazety wycina.
— Możemy także zbierać fotografje lotnicze.