Przejdź do zawartości

Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial8.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stawił ambasadorowi brytyjskiemu w Berlinie N. Hendersonowi nowe warunki ewentualnego porozumienia z Polską. Miały one w gruncie rzeczy charakter ultimatum, i to znacznie wykraczającego poza dawniejsze żądania włączenia Gdańska do Rzeszy oraz autostrady przez Pomorze. Dopiero 31 sierpnia zostały one przedstawione na piśmie. Obejmowały 16 punktów, w których była obecnie mowa ponadto o plebiscycie na Pomorzu (z udziałem Niemców, którzy tam zamieszkiwali 1 stycznia 1918 r.), powołaniu międzynarodowej komisji „śledrczej” do zbadania skarg mniejszości w obu krajach, rekompensat gospodarczych dla poszkodowanych itp. Dla podpisania tych warunków miał się zjawić niezwłocznie w Berlinie specjalny pełnomocnik rządu polskiego. Celem tego ultimatum była właściwie tylko chęć stworzenia sobie swoistego alibi i zrzucenia odpowiedzialności za wybuch wojny na „nieustępliwą” Polskę. Hitler był już wtedy zdecydowany ostatecznie, nawet z uwzględnieniem zaskoczeń z 25 sierpnia, nie odwlekać rozpoczęcia wojny. Napierali na to również dowódcy wojskowi, trzymający już od kilku dni nad granicą polską w bezczynności milionowe armie. W tych warunkach 16 punktów było jawnym bluffem dyplomatycznym, mającym świadczyć o pokojowych do ostatka intencjach Hitlera, o czym on sam najlepiej wiedział i dlatego też wydał rozkaz wszczęcia działań zbrojnych w dniu 1 września.
W parze z tymi poczynaniami dyplomatycznymi szły mnożące się prowokacje hitlerowskie w strefie przygranicznej lub wywoływane także w głębi kraju przez mniejszość niemiecką. Szczególnie głośna wśród nich była prowokacja gliwicka. Na polecenie szefa hitlerowskiej policji bezpieczeństwa i Głównego U rzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), Reinharda Heydricha, grupa więźniów obozów koncentracyjnych, przebrana w polskie mundury wojskowe, została zmuszona do dokonania „napaści” na niemiecką radiostację w Gliwicach dnia 31 sierpnia 1939 r. (więźniowie zostali potem zamordowani), co stało się ostatnim pretekstem do rozpoczęcia najazdu na Polskę.
Rząd polski i min. Beck nie mieli już wówczas oczywiście żadnych wątpliwości co do powagi sytuacji. W kraju panowała całkowita jedność i solidarność narodu w obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa.Wykładnikiem tej jedności było i tym razem stanowisko rządu, odrzucającego systematycznie kolejne groźby i ultimatum niemieckie, jak również wszelkiego rodzaju interwencje doradzające ustępliwość. Między innymi odrzucił min. Beck tego rodzaju interwencję znanego ze swych proniemieckich sympatii następcy niedawno zmarłego Piusa XI, nowego papieża Piusa XII, zwracającego uwagę, że „odstąpienie Pomorza i Gdańska mogłoby ocalić pokój”. Odrzucił też żądania niemieckie wysłania do Berlina jakiegoś specjalnego pełnomocnika, zdając sobie sprawę z tego, że znalazłby się on w poniżającej i beznadziejnej pozycji prezydenta Czechosłowacji Háchy w dobie kryzysu marcowego.
Równocześnie rząd polski unikał wszystkiego, co mogłoby przyczynić się do zaostrzenia sytuacji i dać Niemcom pretekst usprawiedliwiający ich wojenne plany. Pod naciskiem ambasadorów Anglii i Francji posuwał się w tej ostrożności nawet zbyt daleko. Przygotowane 29 sierpnia obwieszczenie o mobilizacji powszechnej w Polsce zostało przełożone o jeden dzień na życzenie obu ambasadorów.