Przejdź do zawartości

Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zatem — rzekł pan de Gibray coraz więcej uradowany — młodzieniec kupił ten wieniec?
— Tak panie, i zapłaciwszy wyszedł.
— Czyś pan szedł za nim?
— O zupełnie przypadkiem, bo ani w jego osobie, ani w jego obejściu nic nie dawało mi najlżejszej przyczyny domyślać się, aby to był morderca....
— Morderca! — powtórzył sędzia pokoju. — Więc pan sądzisz, że to on popełnił tę zbrodnię?
— Ba, panie sędzio, tak mi się wszystko wydaje....
— Wytłomacz się pan.
— Wracałem z miasta, jakem to panu już był powiedział. Chodziłem po odbiór niewielkiej należności za utrzymanie grobu, jaki jeden z moich klientów ma na cmentarzu Pere Lachaise... Klient ten prosił mnie, aby umieścić na pomniku świeże wieńce. Tu niedaleko ten ładny pomnik, który pan widzisz o dwadzieścia pięć kroków w tej samej alei, z urną na frontonie.
I wyciągniętą ręką wskazywał na grobowiec.
— Rozumiem dobrze — rzekł pan de Gibray. — Wyszedłeś pan z domu aby zawiesić Wieńce we wskazanem miejscu, stosownie do życzenia wyrażonego przez pańskiego klienta, a ponieważ młodzieniec szedł w tym samym kierunku co pan, pomimowoli szedłeś pan za nim. Wszak prawda?
— Tak panie, najzupełniejsza prawda.

XIII.

— Mów pan dalej — ciągnął sędzia śledczy. Letellier mówił dalej:
— Nagle młodzieniec zwalniając kroku, wyjął klucz z kieszeni. Ujrzałem się obok niego, gdy kładł ten klucz w zamek grobowca Kurawiewów. Nawet ukłoniłem mu się, przechodząc. Wracając, ujrzałem drzwi zamknięte, lecz klucz tkwił w zamku.
— Która mogła być wtedy godzina?
— Kilka minut po trzeciej. Spojrzałem na zegarek, powróciwszy do domu.
— Przypominasz pan sobie rysy i powierzchnowność tego młodzieńca?
— Ach panie, zdaje mi się, że go mam przed oczyma.
— Opisz go pan....
— Przystojny chłopiec, średniego wzrostu — lecz zgrabny... rysy twarzy regularne, dosyć biały; oczy czarne, bardzo żywe, włosy jasne dosyć długie, faworyty blond, takież małe wąsiki, ubrany był bardzo elegancko i nosił binokle. Zapłacił mi złotem.