Przejdź do zawartości

Strona:X de Montépin Marta.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co usłyszała w przeddzień po za sztachetami.
Urzędnik zapisał to zeznanie, lecz umówiono się, że przyczyna, dla której Weronika zmieniła postanowienie swoje, pozostanie w tajemnicy dla wszystkich.

XVIII.

Bratobójca, jak wiemy, spędził noc w willi Savanów. Jakież było jego ździwienie, gdy nazajutrz zrana wyszedłszy z żoną do parku, ujrzał Daniela, idącego z małą Martą, którą trzymał za rękę.
— A! pojmuję ździwienie pańskie, wyrzekł sędzia ze śmiechem, nie spodziewaliście się spotkać mnie tego rana w towarzystwie małej pieszczotki.
— Ale jakim trafem? zapytała Aurelia.
— Bardzo prostym, odpowiedział Daniel. Weronika, na skutek rad rozsądnych, namyśliła się... Teraz mieszka ona z wnuczką w pałacyku i tam przygotowywać się będzie do operacji.
— A! tem lepiej! zawołała pani Verniere, dałby Bóg, ażeby biedna kobieta wskazać mogła mordercę, brata mego męża.
Robert nagle odzyskał panowanie nad sobą.
— Rzeczywiście, wyrzekł głosem, wcale nie drżącym, szczęście wielkie, iż się namyśliła.
— Ja teraz, podchwycił sędzia, idę z tem dzieckiem do willi, ażeby je polecić Alinie i Matyldzie.
— To i ja pójdę z panem sędzią, rzekła Aurelja. Czy Matylda i Alina nie wiedzą, że Weronika znajduje się w pałacyku?
— Nie wiedzą jeszcze. Wczoraj wieczorem nie chcia-