Przejdź do zawartości

Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
156

Bo losu zwrócić niema sposobu,[1]
Jak wichru, gdy dmie w przestworze;
Dalej więc, dalej dokoła globu!
I rozpacz szczęściem być może.       36



PIERWSZA ROCZNICA 29 LISTOPADA[2]
OBCHODZONA W RZESZY NIEMIECKIEJ

Bracia! Rocznica! — więc po zwyczaju
Niech każdy toastem spłaci!
Ten pierwszy puhar święcim dla Kraju!
Drugi dla ległych współbraci!       4

A teraz zdrowie moskiewskich branek!
A wiecież, zdrowie to czyje?
Zdrowie Sióstr naszych, Matek, Kochanek,
Zapewne każdy wypije.       8

A teraz basta! basta, panowie!
Niech każdy w miejscu usiędzie.
Dajcie gitarę! — Wino już w głowie,
A więc i piosnka wnet będzie:       12

∗             ∗

O! nie zginęła jeszcze Ojczyzna,
Póki niewiasty tam czują!
Bo z ich to serca płynie trucizna,
Którą wrogowie się trują.       16


  1. ww. 33–35 w R: Stało się stało niema sposobu,
    Wichry zadęły w przestworze,
    Dalejże, dalej do koła globu.
  2. PIERWSZA ROCZNICA 29 LISTOPADA. Wiersz to jeden z najbardziej znanych, śpiewany przez pokolenia 1831 i 1863 r. na osobną nutę. Pod koniec wiersza rozbrzmiewa wyraźnie echo mesjaniczne, zupełna ufność w odrodzenie Polski w związku z powszechnem w Europie dążeniem do wyzwolenia z pęt autokratyzmu (ww. 24, 28, 36, 44).