Przejdź do zawartości

Strona:Wiland - Libussa.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 37 —

biédnych rolników. Stąd żal rozległ się w narodzie, a nikt niesmiał zanieść skargę na niego do królowéy, wiedząc przysłowie: „Niechay się słaby nigdy na mocnych nie dąsa.“ Chociaż nic przed czułym Libussy nie ukrywało się wzrokiem, poznawszy ile traci naród iéy na tém, często gorzkie łzy wylewała. Rozważała często iakby te złe ukrócić w swém państwie: tu przyszło iéy na myśl podobnie czynić iak mądrzy bogowie którzy nie karzą winę natychmiast, chociaż prędzéy lub późniéy należytą karę odbierze. Młoda królowa zebrała rycerzów i dworzanow na radę, i rozkazała publicznie ogłosić, żeby ten, kto ma skargę lub żałość; przełożył ią przed sądem. Tu wystąpili że wszech stron państwa uciśnieni i znieważeni. Libussa siedziała na tronie, iak bogini Tenida, z mieczem i szalami, i sądziła nieuważaiąc ani na twarz, ani na pochodzenie; a wszyscy dziwili się iéy mądrości i sprawiedliwemu wyrokowi.
Poczém, gdy naród wdzięczny za bezwzględny sąd Libussy, począł się rozchodzić; prosili o wysłuchanie sąsiad bogatego Władomira, i wybrany z poddanych rycerza Mieczysława. Wpuszczono, ich i pierwszy za-