Przejdź do zawartości

Strona:Wiland - Libussa.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 6 —

ża i od rżenia koni, nawet król ptaków (Orzeł), odleciał na rozległą pustynię. Tylko iedna z Sylfii nie mogła odważyć się na rozstanie z ulubioném swém w dębie mieszkaniem; a gdy las wyrąbywać zaczęli, ona iedna miała śmiałość ochraniać drzewo swoie od wielości przechodniów, i wybrała iego wierzchołek dla swego pobytu.
Pomiędzy nadwornymi Xiążęcia, znaydował się ieden młody rycerz imieniem Krakus, przystoyny, napełniony męztwem i ogniem młodości. Poruczone były iemu koni wierzchowe xiążęcia, których powinien był doglądać na paszy. Często Krakus odpoczywał pod dębem przez Sylfię zamieszkanym, ta zaś z radością patrzała na niego; a gdy zasypiał pod dębem, nasyłała na niego sen taki, w którym mógł się dowiedzieć, co się z nim dnia iutrzéyszego stanie; gdy mu koń uszedł i znaleśdź go nie mógł, we snie okazywało się mu to miéysce, gdzie się iego strata znayduie.
Coraz bliżéy podchodzili drzewa wyrąbywać, a Sylfia ze strachem postrzegła, że drzewo iéy musi bydź także ścięte, nakoniec odważyła się odkryć Krakusowi swóy smutek. Pewnego dnia przy świetle xiężyca Krakus naypóźniéy zapędzał konie z pastwiska i spie-