Przejdź do zawartości

Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po wojnie, tem bardziej podczas kampanii nie mógł przyjmować tej propozycyi; jedynie, na usilne żądanie Marcinkowskiego przyzwolił, aby wspomnieni z korpusu Giełguda oficerowie wybrali z pomiędzy siebie jednego, któryby w ich imieniu pojechał do Warszawy i zdał raport rządowi i naczelnemu wodzowi o tem, co się na Litwie dzieje. I tak też zrobiono; posłano dokładny raport do Warszawy, posłyszymy później jego echo; tymczasem obaczmy, co było powodem owej nieszczęsnej zwłoki Giełguda.
Przybył on do Janowa; za nim podążyło wielu obywateli. Ci nadjechawszy z okolic przez wojska rosyjskie nie zajętych, upewniali, że Moskali nigdzie niema, że zatem niema potrzeby tak bardzo się spieszyć. Uwierzył im Giełgud; a że właśnie nadchodziła rocznica jego urodzin, wyprawiono suty traktament i przy huku moździerzy i przy fajerwerkach spełniano toasty na cześć „zbawcy Litwy i oswobodziciela milionów.“ Zaczem jenerał wziął się do utworzenia rządu centralnego dla Litwy. Poco ten rząd, którego władza nie sięgała po za ostatnie polskie placówki, trudno zrozumieć; to gorsza, że wybór osób, złożenie biór i dykasteryów i nieuniknione ztąd festyny, zabrały pięć dni. Bawiono się i urzędowano z lekkomyślnością godną saskich czasów. W ciągu tych pięciu dni można było stać się panem Wilna, a tam dopiero byłoby właściwsze miejsce na zamianowanie rządu. Powstanie byłoby w ten sposób zyskało dwa mocne ogniska, w Warszawie i w Wilnie, a jeśli Rosyanie mieli tyle trudności, by jedno z nich zagasić, o ileżby więcej przybyło im z drugiem! Losy, jeśli nie narodu, to przynajmniej losy tej kampanii, zależały od zużytkowania owych drogich chwil, które tak bezmyślnie marnowano. Nareszcie d. 18 czerwca oficerowie dywizyi Giełguda, oburzeni jego postępowaniem, zebrali się w liczbie przeszło 300 i udawszy się do kwatery Giełguda, wyrzucali mu jego niezdatność i nieczynność, i domagali się, aby złożył komendę i oddał ją Chłapowskiemu. To go otrzeźwiło; kazał przejść przez Wilią i 19 czerwca stanął w Rykontach.
Już było zapóźno. Rosyanie, jak mówiliśmy, od 14 czerwca wyglądali z trwogą uderzenia. „Jakżeśmy się dzi-