Przejdź do zawartości

Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że tego u nas nie brakuje, więc się nie trwóż, moja najdroższa.“ W parę dni później pisze znów: „Cholera odzywa się od czasu do czasu u tych, co sobie nią głowę nabili, ale nie chwyta się żołnierzy, co noszą czapkę na bakier. Ani jeden oficer dotąd nie umarł; tych co zapadli, opium wyleczyło. Prawda, nie można nigdy powiedzieć: jam bezpieczny, bo Bóg inaczej może rozporządzić; ale po ludzku mówiąc, czuję i jestem przekonany, że mi nic z tej strony nie grozi.“
Od końca kwietnia myśl jego zajęta wyprawą na Litwę. „Możesz sobie wyobrazić, jaki jest stan mojej duszy, gdy wszystkie moje marzenia ziszczą się może niezadługo, jeżeli Bóg i nadal nie odmówi nam swej opieki. Ale, nie wyrokujmy naprzód; prośmy Go o jedność! Boli mnie tylko, że nie będziemy mieli o sobie wiadomości, i to zapewne, parę miesięcy. O mnie się nie bój; wiesz, żem dużo podróżował, znam kraj, jestto misya, która mi się najbardziej podoba.“ Jeszcze raz, przed samem wejściem do Litwy, rzucił słówko do żony, a potem w istocie, jak zapowiedział, milczenie przez długie miesiące! — Szedł na Litwę z radością, szedł z mocnem przekonaniem, że tam będzie walczył, gdzie się rozgrywa wielka sprawa między Polską a Rosyą. O sobie nie myślał; wszak powiedział Skrzyneckiemu: „cóż mnie tam gorszego spotkać może nad śmierć, a na tę wszyscy jesteśmy gotowi.“ Szedł nadewszystko z mocną wiarą w Boga, a choć nie spełniły się jego nadzieje, Bóg go nie zawiódł, bo mu dał pole okazania wielkiej dzielności rycerza, a potem wielkiej rezygnacyi chrześcijanina.