Przejdź do zawartości

Strona:Władysław Orkan - Z tej smutnej ziemi.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze łzą cichego przebaczenia — kona..
A Duch się Jego rozpływa powoli
W błękitną ciszę pogodnych wieczorów,
W umarłe pieśni, grające po roli —
W ten cichy smętek pól, łąk i ugorów,
W rzewność na grobach świeżych rozmodloną,
W mglistą, posępną, jesienną szarotę —
I płynie w bezmiar pustką nieskończoną,
By znowu ciałem wrócić na Golgotę...


∗             ∗

A po tej ziemi, po tej smutnej ziemi
Idą samotni Chrystusa uczniowie.
Idą pokorni i cisi i niemi,
Rozmiłowani w objawionem Słowie.
Zielona gwiazda jaśnieje przed nimi,
Rosy poświęceń dają laury głowie.

Ukochali Go, jak swego Rodzica.
W Nim ukochali życie swe tułacze —
Ten cichy smętek łanów i ugorów,
Tę melancholję, co pola przesyca,
Te dziwne jakieś po mogiłach płacze,
Tę rzewność słodką gwieździstych wieczorów,
Tę białość wielką południowej ciszy
I owe pieśni, których nie usłyszy,
Kto nie ma duszy na cierpienia tkliwej.