Przejdź do zawartości

Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 286 —

tamencie albo u pana generała Komarzewskiego wyrobiła. Ale nie za darmo.
— Człowieku! — zawołał Kwacki — głowę narażę, w piekło pójdę!....
— Tam nie potrzeba ciebie; już tam siarkę sobie sami fabrykują.... Ale poczekaj, zobaczymy.... Odpowiesz mi otwarcie i prawdę na kilka pytań? Od tego zależy, czy znowu ceugwartem będziesz w Kamieńcu.
— Jak przed krucyfiksem będę mówił! — zawołał biedny Kwacki.
Ogarek oglądnął się ostrożnie po izbie a przekonawszy się, że nikt nie podsłuchuje, zapytał:
— Czy nie znasz przypadkiem żyda Buni Szachina?
— Buni! Ktoby nie znał Buni? Ten wisielec to z moim Aronem szwagraszek, czy jakiś tam inny krewny po ciotce Belzebuba....
— Za ostro sądzisz ludzi, za ostro sądzisz młodzieńcze — rzekł z humorystyczną powagą Ogarek. Powiedz że mi, czy ten Bunia Szachin jest teraz u Arona?
— Nie ma go, ale powrócić ma jutro na jarmark.