Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 159 —

czego żądasz odemnie, chwytając tak za serce starego mnicha....
— Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje — odparł Fogelwander — dał nam Bóg obu grzeszną, nędzną duszę, której nie godzi się puszczać z brzemieniem zbrodni ze światą.... Ojcze kochany, przynoszę Ci ciężko rannego, może już konającego opryszka, którego przy wczorajszym buncie śmiertelnie postrzelono, a dziś dobić chciano. Przeszkodziłem temu, bo ranny modlił się i prosił o pocieszenie kapłańskie....
— Gdzie on jest, ten nieszczęśliwy nędzarz? — zawołał z serdecznym udziałem zakonnik.
— Leży przed furtą — odpowiedział Fogelwander — ale ojcze kochany, on nietylko duchownej, lecz i cielesnej pomocy potrzebuje... Prawda ojczulku, że dragonia nie robi nigdy wstydu swemu spowiednikowi, niechże spowiednik nie zawstydzi dragonii. Masz pewnie, ojcze, celkę pustą, oddaj ją dla rannego, aż póki nie umrze lub nie wyzdrowieje. Jeżeli mi odmówisz, pójdę koleją do innych klasztorów, a wszędzie mówić bę-