Przejdź do zawartości

Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 108 —

i dowcipny rzemieślniczek warszawski, odwiódł Porwisza od tak surowego zamiaru, i w lot ułożył plan mistyfikacyj, której niewinną ofiarą miał paść biedny setnik z Krystynopola, Kłyszko.
Kłyszko od nadmiaru wypitego wina stracił był zupełnie wszelką przytomność i wpadł w rodzaj odrętwienia, którego snem zwykłym nawet nazwać nie było można. Mogli więc robić z nim żołnierze co im się tylko podobało. Gwardyak, który kiedy jeszcze był w Warszawie, używany był często jako figurant w teatrze królewskim (zazwyczaj bowiem w tym celu używano żołnierzy gwardyi pieszej koronnej), podjął się dokonania metamorfozy na Kłyszce.
Rozburzył mu w okropny sposób włosy, czerwoną i siną barbą oszpecił mu twarz całą i przebrał go w obdartą płótnianke, tak, że biedny kozak, który nadto, jak już wiemy, posiadał nos mocno spłaszczony, w cieniu nocy i w pośpiechu mógł być wzięty za hajdamackiego jeńca. Zostawiono Kłyszce nóż i nabite pistolety, w przypuszczeniu, że ich potrzebować będzie, a skrępowano