Przejdź do zawartości

Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cał wąsa. Przygotował się do wykorzystania słabych miejsc badanego. Posypał się grad pytań.
— Jak się nazywacie? I za czyim paszportem wydostaliście się zagranicę?
Klawy Janek milczał.
— Milczycie? Ale za to my już wszystko wiemy. Pański teść już wszystko tu wyśpiewał. Wszak jesteście starymi przyjaciółmi. Znacie się nie od dziś...
Janek milczał zapatrzony w obraz, zawieszony na ścianie, który przedstawiał jakiegoś bohatera z mieczem w ręku.
Sędzia śledczy wnet połapał się, że ten trick jest zbyt stary dla sprowokowania Janka i zachęcenia go do zeznań, wiec zaczął od innej beczki
— Wasza przyjaciółka jak dawno chodziła z wami na robotę?
Janek otrząsnął się przy tym pytaniu, i uczyniwszy krok naprzód, odparł:
— Ze mną róbcie, co chcecie. Opowiem wam całą prawdę, ale ją puśćcie na wolność. I nie wtrącajcie jej osoby do moich spraw, z którymi nie miała nigdy nic wspólnego. Za największe przestępstwo uważam właśnie to, że zawróciłem tej dziewczynie głowę. Niepotrzebnie i niewinnie została wplątana w tę aferę. Ani ona, ani jej ojciec nie należą do świata przestępczego. Poznaliśmy się przypadkowo. Była niedoświadczona, naiwna i niewinna. Nie powiedziałem jej prawdy o sobie. Ona jest ofiarą mojej przestępczości..
— Rozumiem.. Jeszcze jesteście w niej zakochani i dlatego wolicie, by wasza przyjaciółka znalazła się na wolności. Zawsze będzie mogła wam zanosić wałówki... Mamy jednak dowody, że ona była hersztem Waszej tajnej bandy. Ani ona, ani jej ojciec tak prędko nie ujrzą światła dziennego. Ojciec jej przyznał się do przynależności do świata podziemi. Oto są jego słowa. Mogę je wam odczytać.