Przejdź do zawartości

Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co będzie dalej? — uwolniła się Aniela z jego uścisku.
— Co ma być — odparł uszczęśliwiony Janek. — Pobierzemy się. Założymy ognisko domowe. Będziemy mieli dzieci..
— To wszystko filozofia, mój kochany.. Musimy się poważnie zastanowić nad naszą przyszłością.
— Nie dbam o przeszłość, ani o przyszłość. Jesteś dla mnie wszystkim. Powiedz, kochasz mnie?
— Potym co zaszło między nami, czyż możesz wątpić w moją miłość? Czułam, że przyjdziesz.
— Tęskniłaś za mną?
Aniela w milczeniu zarzuciła mu ramiona na szyję.
— Najdroższa, będziesz wiecznie moją. Słyszysz? Wiecznie!!!
— To zależy od ciebie, kochanie.
— Uczynię wszystko, co w mej mocy, by dać ci szczęście.
— Wszystko?
— Kochanie, czyż wątpisz w mą miłość do ciebie? Odtąd nie umiałbym żyć chwili bez twych oczu. Rozkaż, a uczynię wszystko. Jak pies będę leżał wiernie u stóp, posłuszny każdemu twemu życzeniu.
Wierzę ci najdroższy. Dziś jeszcze musimy stąd uciec. Po tym, co zaszło między nami, nie śmiem po kazać się memu ojcu na oczy.

Aniela przesłoniła sobie twarz. Janek próbował ją pocieszyć, ale łzy, które spływały po jej twarzy, onieśmielały go, nie mógł wydobyć z siebie słowa. Obawiał się, czy Aniela nie żałuje już tego, co zaszło między nimi.. Znał gorycz uczucia, jakie opanowuje człowieka po dokonanej zbrodni. Postanowił się z nią rozmówić.
— Anielko!. Skarbie mój!. Żoneczko najdroższa!. Nie płacz! Przekonasz się, że nigdy nie pożałujessz te-