Przejdź do zawartości

Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niepoznaje mnie pan, panie Blank?
Przykry uśmiech wykrzywił jej grube wargi. Nie czekając, aż poprosi, rozparła się szeroko w fotelu i zapaliła papierosa.
Janek szybko zarzucił na siebie płaszcz i skłoniwszy się grzeczne, rzekł:
— Pani daruje, muszę odejść.
Przybyła uśmiechała się nadal, pokazując rząd złotych zębów. Miała na sobie mnóstwo kosztownej biżuterii: brylantowych kolczyków i pierścieni: istna wystawa jubilerska.
— Janek wiedział, że wszystkie jej brylanty są fałszywe. Kobieta ta mieszkała w tym samym, co on pensjonacie i podawała się za bogatą Amerykankę. Janek domyślał się, że jest to międzynarodowa aferzystka, która celowo demonstruje swoje brylanty. Trzymał się zdala od niej. Z jej sposobu zachowania się wynikało, że zna jego przeszłość. Janek, postanowił bronić się do ostateczności.
Janek znał dobrze tego typu arystokratyczne kobiety które można spotkać w każdym eleganckim uzdrowisku, gdzie żerują różnego rodzaju aferzystki, hochsztaplerzy. Było dlań jasne, że kobieta ta należy do tej kategorii ludzi. Aczkolwiek uchodziła tu za rodowitą Amerykankę, dowiedział się, że pochodzi z Warszawy z ul. Krochmalnej czy Smoczej.
— Nie wiem o co pani chodzi — odezwał się ostro. Bardzo dziękuję pani za towarzystwo, ale niestety, w tej chwili jestem bardzo zajęty.
— Czy mam zadzwonić na portiera, by panią wyprosił? Tu Europa, a nie Ameryka, gdzie kobiety mogą sobie pozwolić na swoje kaprysy.
Janek świadomie wspomniał o Ameryce aby przybyła przypuszczała, że rzeczywiście wierzy w jej pochodzenie. Postanowił się nie poddawać.
Nieznajoma spoglądała nań ironicznym spojrze-