Przejdź do zawartości

Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A pany tam powyłażą,

By patrzeć, jak chłopi
435 

Będą ginąć, zalewani.


Pierwszy

Ludzie wy roztropni,
A o niczem nic nie wiecie!

Ot, poustawiano
440 

Tylko poto te figury,
By nie wykradano
Wody z rzeki, by ukradkiem
Piasku nie orano,

Co tam tyle go za Tiasmą.
445 


Drugi

Czort wie, co też plecie!
Chociaż nie lżyj, gdy nie umiesz!
A co, jak my przecie

Usiądziemy pod tym wiązem,
450 

Spoczniem w tym zakątku?
Mam ja jeszcze kilka kęsów
Chleba w zawiniątku,
To podjemy przy okazji,

Zanim słonko wstanie...
455 

(Posiadali). Kto zaśpiewa,
Bracia, o Bohdanie?


Trzeci

Umiem śpiewać i o Jassach,

I o Żółtych Wodach,
460 

I miasteczku Beresteczku.


Drugi

To i w porę, zgoda,
Bardzo się nam dziś przydadzą, —