Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

je i lekceważy, dla którego jakiś malarzyk Chochla, czy wierszorób Strąkowski jest stokroć ważniejszy i godniejszy szacunku niż on.
Rozbudzona wyobraźnia przesuwała przed oczyma Goga fascynujące obrazy przyszłości: wytworne bale w ambasadach, garden parters w rezydencjach lordów angielskich, luksusowe hotele, kluby, plaże, wyprawy myśliwskie do Indii i Afryki, Epsom i Ascot, Brighton i Riwiera, Miami i Lido, roje służby, lśniące samochody, wycieczki jachtami...
Zgorączkowane myśli tłoczyły się i wirowały w niecierpliwej radości. Gdzieś na peryferiach świadomości zaczynały rodzić się plany: zameczek w Szkocji, willa w Nicei, podróż do Australii.
Z drugiej jednak strony nieprzyzwyciężonym ciężarem przygniatały warunki Tynieckiego. Rozstać się z Kate. Rozstać się na zawsze. Wyrzec się jej. Czyż nie to samo, co skazać siebie na dożywotnią rozpacz, na wieczną tęsknotę, na beznadziejną pustkę?... Wyrzec się Kate... Wyrzec się dla bogactwa, dla radosnego życia. A skądże może wiedzieć, czy bogactwo cieszyć go będzie, że zamiast radości nie czeka go cierpienie?...
— Przecie nigdy nie przestanę jej kochać — myślał. — Nigdy nie zapomnę o niej.
Wprawdzie jego życie w ostatnich czasach było pasmem męczarni, wprawdzie każdy dzień, każda godzina groziła mu odejściem Kate, wprawdzie zdawał sobie sprawę z tego, że odzyskanie jej uczuć było prawie niepodobieństwem, ale przecie zostawała iskierka nadziei i tą nadzieją można było żyć, ale przecie mógł walczyć o nią, mógł ją widywać. Gdyby go porzuciła, gdyby nawet, to i tak nie byłoby to równoznaczne z jego dobrowolnym wyrzeczeniem się jej.
A i wówczas nie byłby skazany na wyjazd. Przez wzgląd na chociażby opinią ludzką pozwoliłaby na widywanie siebie od czasu do czasu.
Przyjmując natomiast propozycję Tynieckiego nie tylko wyrzekał się Kate, lecz i w jej oczach jakże będzie wyglądał?..
Myśl tę odczuł jak policzek. Bo oczywiście Kate miałaby wówczas prawo gardzić nim jak najgorszym łotrem.