Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy oskarżony jest pewien, że nie był sprawcą ciąży ofiary?
Drucki odwrócił się do pytającej i spotkał jej proste odważne spojrzenie.
— Owszem. Jestem tego pewien, gdyż Cieplikówna nigdy moją kochanką nie była. Poznałem ją kiedy znajdowała się w piątym miesiącu.
— Czy oskarżony z wielu kobietami utrzymywał stosunki miłosne?
Drucki uśmiechnął się i już chciał odpowiedzieć twierdząco, gdy obrońca zerwał się, żądając uchylenia pytania, nie mającego żadnego związku ze sprawą.
— Owszem — zaoponowała Alicja — to ma bezpośredni związek ze sprawą, gdyż nie wiemy, czy liczba kochanek oskarżonego nie była tak wielka, że może go zawodzić pamięć w stosunku do Cieplikówny.
— Nie liczyłem nigdy swoich kochanek — prawie wesoło odpowiedział Drucki i pomyślał, że jednak Alicja jest ryzykownie śmiała.
Ona tymczasem pytała znowu:
— Zatem twierdzi oskarżony, że miał zamiar zaopiekowania się Cieplikówną. Dlaczego właśnie nią, osobą obcą, przypadkowo poznaną? Czy były jeszcze takie kobiety, któremi opiekował się oskarżony?
— Nie, nie przypominam sobie...
— Czem zatem tłumaczy oskarżony swój wyjątkowy humanitaryzm w tym właśnie wypadku? Może jednak były jakieś zobowiązania moralne? Czy poprostu zwykły kaprys?...
Jedno po drugiem padały pytania. Celne, niechybne, wiążące się w gęstą sieć konsekwencyj, ze wszystkich stron osaczające jednocześnie labiryntem stwierdzeń, poza które niema już wyjścia. Drucki niemal fizycznie odczuwał, jak grudka po grudce, usuwa mu się grunt pod nogami. Więcej, bo stopniowo zaczął spostrzegać, że każde słowo, jakie wypo-