Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ra i że będzie matką. Długo w noc Julka nie spała, łamiąc sobie głowę nad rozwiązaniem zagadki. Może stała się ofiarą jakiejś rywalki... Lecz na jakiej zasadzie mogła dojść do przypuszczenia, że Julka jest w odmiennym stanie,... Przecie wogóle nikomu, absolutnie nikomu nie zwierzała się ani z swej miłości do pana Janka, ani z czegokolwiek, co mogłoby skierować na nią takie wstrętne posądzenie... Nikomu...
Nagle olśniła ją myśl: — Skarżyłam się Józefowej, że mam mdłości i że...
Mózg pracował gorączkowo: Józefowa mogła powiedzieć Alicji. Alicja musiała połączyć to podejrzenie z panem Jankiem... Alicja była właśnie jej rywalką... Boże!...
— Nie, nie — chwyciła się za skronie — tak nie wolno mi nawet myśleć!!!
Jednak łatwiej było zakazać sobie, niż natrętną myśl odpędzić w długie, nieskończenie długie godziny samotności. Bezczynność zaczęła ją dręczyć nieznośnie. Dlatego wreszcie zdecydowała się poprosić Japończyka, by dano jej coś do roboty. Nazajutrz jej prośbie stało się zadość. Musiała solennie obiecać, że będzie posłuszna i nie pozwoli sobie na zaglądanie tam, gdzie jej zabronią, poczem dano jej biały kitel i przeprowadzono do sali, przypominającej laboratorjum. Miała tu wy sterylizować moc lśniących narzędzi chirurgicznych i poukładać w oszklonych kasetach, które później należało umieścić według odpowiednich liter w szafach. Była zachwycona tą pracą, już nie mówiąc o samej satysfakcji opuszczenia na kilka godzin klatki swego pokoju. Tegoż dnia zobaczyła bardzo piękną panią w takimż kitlu, jak ona, wchodząca po schodach na pierwsze piętro. Pani uśmiechnęła się do Julki, lecz nic nie powiedziała. Nazajutrz, gdy skończyła robotę w laboratorjum, Japończyk zapytał, czy lubi dzieci, a na jej twierdzącą odpowiedź, zaprowadził ją do innego pokoju, gdzie w małem łóżeczku leżała kilkunastomiesięczna dziew-