Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podała kartkę Alicji.
Niewprawnem pismem, zbazgrany karteluszek zawierał następującą treść:
„Oferta pod kiwt Nr. 2718-F — Mam do sprzedania szafę dębową. Proszę telefonować dziś, (albo podać datę) 118-64“.
— Pani ma telefon?
— Gdzie tam, to numer domu i mieszkania. Ja mieszkam na Pańskiej pod 118-ym. Tylko taka umowa z nim, żeby wiedział, do kogo ma zajechać. Bo on nietylko odemnie widać bierze. Więc rzucam taką ofertę do „Kurjerka“, a przed zamknięciem bramy on przyjeżdża i jeżeli mu się dziewczyna spodoba, to zabiera, ale jest wybredny. Nie każdą chce.
— Czy on tę kartkę pisał? — zapytała Alicja.
— Nie, on tylko podyktował.
— Zatem doskonale — spojrzała na zegarek Alicja — pomyślę o tem wszystkiem i zajmę się tą sprawą. Niech pani przyjdzie do mnie jutro o dziesiątej rano.
— Dobrze, proszę wielmożnej pani prokuratowej, będę punktualnie... Tylko jedno chciałam zapytać...
— No?
— Czy dostanę za to jaką nagrodę?... ja nie z chciwości, a z biedy, strasznie ciężko w dzisiejszych czasach grosz zarobić...
Alicja przyrzekła, że w razie pomyślnych wyników śledztwa, wystara się dla niej o nagrodę.
Wracając do domu rozważała ewentualne pobudki, jakiemi mógł się kierować ów poławiacz ciężarnych kobiet i doszła do przekonania, że musi to mieć związek z jakąś sektą religijną, lub też z erotycznym zwyrodnialstwem. W każdem razie nie miała powodu podejrzewać Bufałowej o mistyfikację.
Nie wyrobiła sobie jeszcze dokładnego obrazu